czwartek, 20 sierpnia 2020

#107: Dotyk Ciemności 1. Cienie. (Amy Meredith) - recenzja

Witajcie ludziki! Tak wiele książek udało mi się już przeczytać w porównaniu z poprzednim rokiem, że to aż szok! Mam nadzieję, że nie wróci do mnie kac książkowy i nie zabije tej weny, bo dzięki niej będę miała o czym pisać na blogu. :)
A dzisiaj przynoszę wam krótką recenzję ostatnio skończonej przeze mnie powieści młodzieżowej. 

Tytuł oryginalny: Dotyk Ciemności 1. Cienie
Autor: Amy Meredith
Tłumacz: Alicja Marcinkowska
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 242

Hamptons to zwyczajne miasteczko, a jedyne co jest w nim innego to fakt, że celebryci mają w nim domki letniskowe. Nic więc dziwnego, że kiedy kilka dziewczyn trafia do ośrodka psychiatrycznego, w miasteczku zaczyna huczyć od plotek. 
Eve to popularna nastolatka, która spędza wolny czas na zakupach i rozmowach z przyjaciółką. Kiedy w mieście pojawia się dwóch nowych, przystojnych chłopaków, ta zaraz rusza na łowy. Kto by przypuszczał, że zainteresowanie Lukiem i Malem sprowadzi ją na drogę walki z demonami, by uratować innch ludzi przed stratą dusz. 

Będę z wami kompletnie szczera. Ta książka nie jest ani wciągająca, ani nie wnosi nic nowego do gatunku, a już na pewno niczym nie zaskakuje. Bo niestety, jest boleśnie przewidywalna. Fabuła może i jest ciekawa, ale co z tego skoro już po kilku rozdziałach wiedziałam dobrze, jak się to wszystko skończy. Nie kłamię, autentycznie skończyło się tak, jak myślałam. W stu procentach. Przyznaję, powieść ta nie jest zła. Jest takim kubkiem kawy ze Starbucksa- niby ładnie opakowany, niby zawartość może być, ale ani się nim nie nacieszysz, ani nie powali cię głębią smaku, a już będzie po wszystkim.

"(..) Dupek i demon to dwie zupełnie różne kategorie zła" 

Dokładnie w ten sam sposób opisałabym bohaterów. Płascy, niesamowicie puści, jednowymiarowi. Każdego charakteryzuje jedna, maksymalnie dwie cechy. Eve i Jess puste i głupie jak but, Luke to  fuckboy, zarywający do wszystkich dziewczyn, a Mal to typowy, przekalkowany już tysiąc krotnie tajemniczy koleś z tajemniczym imieniem, którego małomówność i dziwne zainteresowanie bohaterką nie jest dla nikogo wcale, ale to wcale podejrzane. Szczerze, chyba już w tym momencie każdy z was wie, kto jest czarnym charakterem. 

Dobrze, to teraz przejdźmy do zakończenia, które trwało równie długo, co pisanie tego zdania. Całe budowanie napięcia, o ile można to tak nazwać, prowadziło do rozwiązania akcji w ciągu zaledwie dwóch, może trzech stron. A, żebym nie zapomniała. Spojler alert: Najpotężniejsza istota, z którą bohaterowie mają się zmierzyć, zostaje zniszczona tak szybko, jak Eve wydaje pieniądze swoich rodziców. 

Szczerze? Nie czytajcie tej książki. Są tysiące innych, lepszych młodzieżówek.

OCENA: 6/10 



wtorek, 18 sierpnia 2020

#106: Tajemnice Pielęgniarek. Prawda i uprzedzenia. (Marianna Fijewska) - recenzja

 Hej ludziki! Jak wasz... wtorek? Jeju, już 18 sierpnia! Ale ten czas leci! Jak tam przygotowania do nowego roku? Kto z was wraca na studia? Ja mam nadzieję, że wracam:D Przychodzę do was dziś z recenzją reportażu "Tajemnice Pielęgniarek. Prawda i uprzedzenia", który niedawno przesłuchałam w ramach mojego postanowienia, że zacznę czytać więcej reportaży. 

Tytuł oryginalny: Tajemnice Pielęgniarek. Prawda i uprzedzenia.
Autor: Marianna Fijewska
Lektor: Liberek Barbara
Tłumacz: -
Wydawnictwo: W.A.B
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 320 (6 godzin 11 min.)

"Według stereotypu pielęgniarka to osoba idealna, łagodna, dobra, opiekuńcza, współczująca, która ma potrzebę nieść bezinteresowną pomoc. A jaka jest prawda, czy pielęgniarka to siłaczka pełna ideałów pracująca z pasji, czy wredna herod-baba? W tej książce to one mają głos, przedstawiają obraz środowiska – opowiadają o sobie, o warunkach pracy, relacjach z lekarzami i zwierzchnikami, o konfliktach. To, czego się dowiemy, każdego zszokuje.


Sądzisz, że o pracy pielęgniarek wiesz wszystko? Pracują ponad siły, zarabiają niewiele, są na każde wezwanie, każdego dnia stykają się z chorobą i śmiercią, walczą o godne wynagrodzenie i szacunek, budzą skrajne, często negatywne, emocje, są wypalone zawodowo już po kilku latach pracy. Ile w tym wszystkim prawdy, a ile mitów oraz uprzedzeń?

Po lekturze „Tajemnic pielęgniarek” przekonasz się, że nie wiesz o tym zawodzie jednak wiele. Dzięki lekturze tej książki, można zajrzeć w miejsca, w które normalnie nie można wejść.

Książka napisana przez dziennikarkę serwisu WP Kobieta, niebojącą się iść pod prąd i zadawać trudne pytania. Marianna Fijewska na co dzień odkrywa fakty i porusza kontrowersyjne tematy społeczne."
opis z lubimyczytac.pl

Może zacznijmy od minusów, żeby szybciej przejść do tego, co mnie się w tej książce podobało. No więc, reportaż niestety mi się delikatnie dłużył, a szczególnie momenty opisujące walkę pielęgniarek o wyższe zarobki, czy o prawne kruczki wykorzystywane do zaharowywania pielęgniarek ponad ich siły i nie płacenie im potem tych dodatkowych godzin. Wiem, że są to bardzo ważne tematy i nie umniejszam ich wagi. Myślę, że nudził mnie sposób w jaki te tematy były poruszane.

Niestety, to prawda, że w naszym kraju wiele zawodów nie jest należycie opłacanych. Według portalu wynagrodzenia.pl i statystyk ze stycznia 2020, pielęgniarka w Polsce zarabia BRUTTO 3960 złotych. Niestety, już po odjęciu potrąceń mediana stawek wynosi już 2879 złotych. Dwadzieścia procent pielęgniarek zarabia mniej lub więcej niż ta liczba, zależnie od wykształcenia, stażu, województwa i wielkości firmy. Nie są to duże kwoty biorąc pod uwagę ile godzin wykonują pielęgniarki każdego dnia. Według portalu e-prawnik.pl, podstawowy czas pracy wynosi 7 godzin 35 minut na dobę i 40 godzin tygodniowo. Jednakże, dopuszczalne jest wydłużenie tego czasu do 12 godzin na dobę. 

"Jest cholernie trudno. Jeśli ktoś poszedł na pielęgniarstwo z przypadku to nie poradzi sobie. Tę pracę trzeba czuć i kochać. Oprócz tego trzeba też być trochę nienormalnym, żeby się na nią zdecydować."

Według tego, co mówiły pielęgniarki w wywiadach przeprowadzanych przez autorkę książki, czasem nie mają one nawet chwili wytchnienia, a ich praca to ciągły bieg, pomaganie ludziom i lekarzom, wypełnianie dokumentów i radzenie sobie z problemami pacjentów. Podobało mi się to, że autorka pokazała też drugą stronę, czyli te pielęgniarki, które uważają, że wszystko im się należy i te, które wysługują się nowymi i stażystkami. Każdy kij ma dwa końce i choć wiem, że jest mnóstwo świetnych, ciężko pracujących pielęgniarek, ja miałam nieszczęście wiele razy spotkać się z tymi drugimi. Wciąż pamiętam, jak po tygodniu leżenia plackiem w szpitalu po tym, jak spadłam z parku linowego, któregoś dnia poprosiłam pielęgniarkę o pomoc w przejściu do łazienki, a ona odpowiedziała mi chamsko " A co? Nie umiesz chodzić?" , kompletnie mnie olewając. Eh, chciałabym mieć szczęście i trafiać tylko na te empatyczne kobiety. Lub mężczyzn, bo trzeba pamiętać, że mężczyźni też mogą być pielęgniarzami. 

"Ktoś powie, że mamy znieczulicę. Bo mamy, ale jak tu nie mieć, gdy człowiek cały czas jest otoczony śmiercią i wypadkami? Jakbym brała nieszczęście każdego pacjenta do siebie, zwariowałabym."

Brak empatii również był poruszony w tym reportażu. Tłumaczono go tym, że kiedy człowiek spotyka się z taką ilością tragedii, smutku i nieszczęścia, w którymś momencie odcina się mentalnie od tego, co się dzieje i zaczyna traktować kolejne sprawy tylko jako pracę, którą trzeba wykonać. I znowu, rozumiem to i szanuję, ale nie ukrywam, że miałam wrażenie, że to wszystko ma wyjaśnić czasem naprawdę okrutne zachowania pielęgniarek, a takich nie będę usprawiedliwiać. Jak najbardziej, jestem za tym by oddawać pacjentom to, co się dostaje. Jeśli pacjent jest wredny, nie rozumiem powodu, dla którego zmęczona pielęgniarka, która jest też przecież człowiekiem, nie miała by wrednie odpowiedzieć. Jednak, każde złe zachowanie do osób, które na to nie zasłużyły będę potępiać. Jedna z pielęgniarek wypowiadających się stwierdziła, że one są do tego, by ratować życie, a nie być na każde zawołanie. Zgadzam się, jasne, nie ma problemu ale nie przeginajmy też w drugą stronę. Jeśli pacjent widzi, że pielęgniarka sobie siedzi i nic nie robi, albo urządza pogaduszki, wtedy nie widzę przeszkód w zapytaniu o coś, czy poproszeniu o pomoc. Podsumowałabym to krótkim: troszkę pokory z jednej i z drugiej strony. 

"(...) na tysiąc pacjentów w Polsce przypada 5,2 pielęgniarek. To dno Europy. W Niemczech współczynnik ten wynosi 13,3 z kolei w Szwajcarii prawie 18”."

Większa część tej książki była interesująca, szczególnie biorąc pod uwagę to, jak niewiele wiadomo o pracy pielęgniarek oraz jak wiele uprzedzeń ludzie do nich mają. Nie, że się dziwię, bo niestety jedno zgniłe jabłko rzutuje na całą resztę. Mimo wszystko, uważam że dobrze, że taki reportaż powstał. Pokazuje on, że są pewne rzeczy, o których nie wiemy jako ludzie nie pracujący w danym zawodzie. Nie wiemy, jak to jest na co dzień spotykać się ze śmiercią, tragedią, smutkiem, emocjami. Nie wiemy, jak to jest iść do pracy nie wiedząc, czy malutki chłopczyk, z którym spędzało się tyle czasu nie zmarł w nocy. Nie wiemy, jak to jest być obarczanym za wszystko, co się dzieje złego. No dobra, są inne zawody, gdzie możemy tego doświadczyć ale nie możemy ignorować faktu, że praca pielęgniarki wcale nie jest taka łatwa. Dobrze było posłuchać też o wewnętrznych problemach wśród pielęgniarek. W końcu, co pielęgniarka to inne podejście do pracy i pacjenta. Nie wszystkie osoby pracujące w tej samej branży będą się ze sobą zgadzać. 

Uważam, że "Tajemnice Pielęgniarek. Prawda i uprzedzenia." to książka warta przeczytania lub odsłuchania, jak w moim przypadku. Nie straciłam na nią czasu, a i dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. 

Ocena: 9/10


sobota, 15 sierpnia 2020

Blogowo- Książkowe Podsumowanie Lipca!!! BOOK HAUL + WRAP UP + Sierpniowy TBR!!

 Hej ludziki! Co u was słychać? Jak wam mija sierpień? Ja spędziłam wspaniałe wakacje w domu, z mamą i siostrą. Powoli szykuję się do powrotu do Anglii i choć nie mogę się doczekać, to szczerze mówiąc nie chcę wyjeżdżać z domu. Wiecie, jak to jest. Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej. Może nie zawsze ale i tak mi przykro, że znów wyjeżdżam. No ale cóż, takie życie. 

Dziś przychodzę do was z podsumowaniem blogowo- książkowym. Dawno takich nie robiłam, a w sumie zawsze lubiłam je pisać. To co? Zaczynamy?

zdjęcie: Pinterest

Przeczytane w lipcu: 

  • "Niewidzialny człowiek" - Herbert George Wells (przeczytane: 26.07.2020)
Powiem szczerze, że nie była to jakaś rewelacyjna książka, ale nie była też zła. Odrobinę nudnawa momentami. Świetnie mi się jej słuchało jako dodatek do układania puzzli. Wątpię, że byłabym w stanie ją skończyć, gdyby nie forma, w jakiej się z nią zapoznawałam. Podsumowując, książka przeciętna, którą oceniłam na 6/10. Nie będę jej recenzowała.


  • "Klub miłośniczek czekolady" - Carole Matthews ( przeczytane: 15.07.2020)
Jestem zawiedziona tą książką, bo podchodziłam do niej oczekując fajnej, lekkiej ale nie głupiej i przewidywalnej powieści o miłości i przyjaźni. I oczywiście o czekoladzie, w końcu do "Klub miłośniczek czekolady". Niestety, koniec końców ledwo dobrnęłam do 110 strony. Książka nie jest ani zabawna, ani interesująca. No, może z kilkoma wyjątkami. Mimo wszystko, jak na powieść liczącą sobie 350 stron, 110 powinno wystarczyć, by zachęcić czytelnika. Tak się nie stało, a ja byłam zmuszona ocenić ją na 4/10


  • "A u nas powstanie!" - Magda Podbylska ( przeczytane: 26.07.2020)
Choć jest to bardzo krótka książka, bo ma tylko 144 strony, to jest to najlepsza książka tego miesiąca. Nie będę się rozpisywać na jej temat, bo jej recenzja już niedługo pojawi się na blogu. Ocena: 8/10



PRZECZYTAŁAM W SUMIE 408 STRON, 
co daje 13 stron dziennie. Wstyd, oj wstyd. 


Book Haul:



Nie planowałam kupować żadnych nowych książek, bo wiem, że to nie ma sensu. Wolę przeczytać ebooka i jeśli mi się spodoba do tego stopnia, że chcę posiadać jego papierową wersję, wtedy dopiero kupuję daną książkę. 
A jednak, dołączyły do mojej biblioteczki nowe śliczności piękności. I to totalnie za free. Dowiedziałam się, że niedaleko mojego miasta został otworzony Dom Spokojnej Książki ( o którym z resztą napiszę w innym poście), do którego można przywieźć książki, których się już nie chce. Zamiast wylądować na śmietniku, książki mogą znaleźć nowego właściciela. Właśnie w ten sposób zdobyłam serię " Dotyk Ciemności":
1. "Cienie"
2. "Polowanie"
3. "Gorączka"
4. "Zdradzona"

Jestem własnie w połowie pierwszego tomu, ale nie będę się wypowiadała na razie na jego temat.

 
Sierpniowy TBR:
  • "Blackout" - Marc Elsberg (książka na noc)
Na dzień dzisiejszy jestem na 12% książki, czyli tak mniej więcej na 94 stronie. Pierwsze podejście miałam z ebookiem ale się nie wciągnęłam i dopiero audiobook umożliwił mi zapoznawanie się z tą książką w przyjemny sposób. 
  • " Cienie" - Amy Meredith ( książka na średni humor)
Tak jak już wspominałam jestem w połowie tej książki, dokładnie na 112 stronie. Plan jest taki, żeby jeszcze dzisiaj ją skończyć. 
  • "Szczury Wrocławia. Kraty"- Robert J.Szmidt (książka na wieczory)
Jestem na 9%, czyli na 56 stronie i jak na razie bardzo mi się ta powieść podoba. Uwielbiam takie historie o zombie, w których krew się leje, a fabuła na tym nie traci. 
  • "Kryształowa czaszka" - Manda Scott ( książka na słoneczne dni)
Utknęłam na 66 stronie i jakoś nie mogę się zmusić do dalszego czytania. Mam nadzieję, że mi się uda i skończę ją czytać w ciągu najbliższego tygodnia. 
  • "Teściowe muszą zniknąć" - Alek Rogoziński ( książka na poranki)
Z tą książką mam taki problem, że w sumie całkiem mi się podoba i jest wciągająca, ale mimo wszystko utknęłam na 70 stronie i za kija nie mogę się ruszyć. Zobaczymy, czy do niej wrócę, czy nie. Jeszcze nie wiem. 


Podsumowanie Blogowe

No, to teraz już króciutko o postępach bloga.
Liczba postów: 1
Liczba komentarzy: 3
Liczba wyświetleń: 665

To już wszystko na dziś! Mam nadzieję, że nie zanudziłam was na śmierć. Życzę wam miłego dnia:)

niedziela, 9 sierpnia 2020

#105: Z nienawiści do kobiet ( Justyna Kopińska) - recenzja

Hej ludziki!
Miałam napisać tę recenzję już dawno temu ale jak zwykle o niej zapomniałam, tak jak zresztą o wielu innych rzeczach. Ostatnimi czasy zaczęłam czytać, a właściwie słuchać coraz więcej reportaży. „Z nienawiści do kobiet” było pierwszym reportażem, jaki przeczytałam w tym roku. Jeśli chcecie się dowiedzieć jakie wrażenie na mnie wywarł, zachęcam do czytania dalej. 

Tytuł oryginalny: Z nienawiści do kobiet
Autor: Justyna Kopińska
Tłumacz: -
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 224


Justyna Kopińska zebrała w tym zbiorze kilka napisanych przez nią reportaży na wiele trudnych i szokujących tematów. Wbrew temu, co sugeruje tytuł, nie są to opowieści tylko o kobietach, a raczej zbiór historii ludzi, którzy musieli zmierzyć się z samotnością, złem w różnej postaci, odrzuceniem i zaniedbaniem władz. Szczerze mówiąc, bardzo ciężko słuchało mi się tych reportaży. Nie dlatego, że autorka napisała je w toporny sposób, wręcz odwrotnie. W ciągu jednego dnia przesłuchałam całego audiobooka, ale emocje jakie towarzyszyły mi podczas odsłuchiwania- złość, smutek, rozczarowanie, współczucie- wymęczyły mnie do tego stopnia, że musiałam robić przerwy w słuchaniu. 

Wiele z tych historii było niesamowicie ciekawych i wstrząsających, ale było kilka takich, które zostaną ze mną, w moich myślach, na zawsze. Jednym z takich tekstów był reportaż zatytuowany " Ksiądz pedofil odprawia dalej" o księdzu, który omamił dziewczynkę i jej rodziców, gwałcił ją przez ponad rok, potem został skazany z kilkadziesiąt przestępstw seksualnych ale ze względu na to, że dziewczyna nie była w stanie stawić się na rozprawę ze względu na swój katastrofalny stan psychiczny po wszystkim, co przeszła, pedofil został ułaskawiony i, jak to w Polsce i nie tylko bywa, przeniesiony do innej parafii. 

Kolejnym był " Z nienawiści do kobiet"- tekst o tym, jak to molestowanie seksualne kobiet w wojsku polskim przez oficera jest zamiatane pod dywan. Ten reportaż uderzył we mnie ze zdwojoną siłą, szczególnie biorąc po uwagę to, co dzieje się w tym momencie na świecie, ale i w Polsce w tym momencie. Traktowanie kobiet przedmiotowo jest tak znormalizowane w społeczeństwie, że mężczyźni nie czują się winni rzucania w stronę kobiet seksualnych, zboczonych komentarzy, obłapywania i dotykania kobiet bez ich zgody. Jeśli takie rzeczy są zamiatane pod dywan i ignorowane, a tacy mężczyźni nie ponoszą konsekwencji, może dochodzić do takich sytuacji jak śmierć Vanessy Guillen, która została bestialsko zamordowana, a która na kilka tygodni przed śmiercią mówiła rodzinie, że jest molestowana, ale zgłoszenie tego nic nie da. Tak nie może być! Słuchanie tego reportażu ze świadomością, że dla wielu osób molestowanie seksualne to żart, a na kobiety patrzy się jak na chodzące mięso, powodowało u mnie ogromną złość i żal, że nawet osoby, które chcą walczyć i bronić swojego kraju nie mogą uniknąć takich okropieństw. 

W zbiorze znajdują się też inne reportaże:
- o Violettcie Villas, o tym kim była za kamerami, jaką matką była i jak jej wspinaczka na sam szczyt skończyła się bolesnym upadkiem; opowiedziane przez syna i synową
- o rozmowach z homoseksualistami, którzy mimo nienawiści i braku respektu ze strony kościoła, wciąż chcą być jego częścią
- o dyrektorze więzienia, który zamordował jednego z więźniów, a którego sąd wysłał na samodzielne leczenie, mimo że jego stan psychiczny nie wskazywał na to, że jest to dobry pomysł
- o tym, jak przez zatargi i nieporozumienia wśród organów policji, dwie pary zostały brutalnie zamordowane, a sama sprawa zamieciona pod dywan
- rozmowa z " ostatnim klezmerem Galicji"- Leopoldem Kozłowskim, pianistą, dyrygentem i kompozytorem, który będąc w obozie pracy należał do orkiestry i musiał grać dla swoich oprawców.

Ten zbiór zrobił na mnie ogromne wrażenie i zdecydowanie sięgnę po inne książki Pani Kopińskiej. Wam, drodzy czytelnicy, polecam sięgnąć po te reportaże, chociażby dla świadomości, jak okrutny i niesprawiedliwy potrafi być ten świat. 

OCENA: 9/10



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...