Kolejną powieścią, którą przeczytałam w czerwcu jest "Przeklęte drzewo" i to właśnie o niej wam dziś opowiem.
Tytuł oryginalny: The Mullberry Tree
Autor: Allison Rushby
Tłumacz: Marta Mortka
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 300
Prawie jedenastoletnia Immy przeprowadza się wraz z rodzicami do małej angielskiej miejscowości, by zacząć nowe życie. Zaproponowane im zostaje kilka propozycji do wynajęcia, ale rodzina decyduje się zamieszkać w Lawendowym Domu- choć pięknym, to tajemniczym domku z dużym ogrodem i wielkim, starym drzewem, którego, jak nasi bohaterowie się dowiedzą, boi się cała wieś. Ludzie powiadają, że drzewo to porwało już dwie dziewczynki, obie w noc przed ich jedenastymi urodzinami. Choć rodzina z początku w to nie wierzy, Imogen zaczyna słyszeć piosenkę dochodzącą znikąd, a to prowadzi ją do rozpoczęcia śledztwa w sprawie starej morwy i zaginionych dziewczynek. Jaką tajemnicę odkryje? Czy drzewo faktycznie jest magiczne?
Ze względu na to, że książka jest krótka, a ja nie chcę zdradzać za wiele, ta recenzja będzie tylko kilkuzdaniowa. Książka napisana jest prostym językiem ale mimo to dzięki ciekawej i wciągającej historii bardzo przyjemnie mi się ją czytało. Z początku nie wiedziałam czego oczekiwać ale byłam pozytywnie nastawiona do tej lektury. Będąc szczerą, nie spodziewałam się, że książka dla dzieci będzie na tyle mroczna i tak klimatyczna. Historia starej morwy zainteresowała mnie i z wielką ciekawością czytałam kolejne rozdziały, wraz z główną bohaterką rozwiązując wieloletnią zagadkę zniknięcia trzech dziewczynek. Uważam że jest to powieść zdecydowanie warta przeczytania ze względu na to, że nie jest nudna, ma ciekawych bohaterów i zaskakująco fabułę. Polecam.
OCENA : 9/10