piątek, 30 czerwca 2017

#69: Fanfik (Natalia Osińska)- recenzja.

Witajcie ludziki! Oto znów ja i ostatni post w tym miesiącu!

Oryginalny tytuł: Fanfik
Autor: Natalia Osińska
Tłumacz: -
Wydawnictwo: Krytyka Polityczna
Data wydania: 2016
Liczba stron:  400

Szesnastoletnia Tosia ubrana jest w śliczną sukienkę, idealnie długie i piękne włosy przytrzymuje ręką. Wygląda jak księżniczka i... właśnie klęczy nad ubikacją wymiotując. Nienawidzi swojego życia. Nienawidzi ludzi w swojej szkole, a tym bardziej nienawidzi samej siebie. Uważa, że jest nienormalna. Szalona! Żeby zapobiec byciu jeszcze dziwniejszym bierze ona tabletki. Małe tabletki, od których czuje się otępiała i nie może myśleć. Chciałaby żyć inaczej, ale nie ma pojęcia jak. 
Co się stanie jeśli któregoś dnia nie weźmie lekarstwa? Jaką tajemnicę charakteru dziewczyny skrywają pigułki?

Jest to jak do tej pory najlepsza książka, jaką przeczytałam w 2017 roku.  Jestem pewna, że los zesłał mi ją bym zapomniała o paskudnych " Wyśnionych miejscach" , by zastąpiła, czy raczej wynagrodziła mi godziny stracone na czytaniu tamtego gniota.
" Fanfik" to powieść niewątpliwie niezwykła. Jest tym, czego świat młodzieżówek potrzebował w swoich szeregach. Ze swoją oryginalną, wciągającą jak tornado fabułą i przezabawnymi, choć czasem przesłodzonymi i wyidealizowanymi lecz wciąż świetnie wykreowanymi bohaterami, według mnie szybko zawładnie każdym czytelnikiem. No dobra, jak zawsze będą wyjątki.

,,Coś mu mówiło, że może jednak powinien więcej rozmawiać ze swoim dzieckiem. [...] Nie bardzo wiedział, jak w ogóle podjąć rozmowę. W końcu wymyślił:
– Czytałaś ostatnio coś ciekawego?
Zdziwione spojrzenie sennych oczu.
– Tak, mprega o Fiyero.
– Słucham?
– To był crossover – dodała Tosia z pewnym ożywieniem. – Z uniwersum Avengersów. Fiyero był tam superbohaterem i przyjaźnił się z Tonym Starkiem.
– To jakaś książka? – spytał Marcin, bardzo starając się wykazać zainteresowanie tematem.
– Nie, fanfik.
– To znaczy?
– To takie opowiadanie w obrębie fandomu – odpowiedziała cierpliwie Tosia. – Albo dwóch.
– Kto je napisał?
Tosia wzruszyła ramionami.
– Nie wiem. Jakaś dziewczyna ze Stanów.
– Czytasz po angielsku? – spytał Marcin z rozpaczą.
– No chyba – mruknęła Tosia pod nosem. – Po polsku trudno znaleźć dobry slash o Wicked.
– Aha – odparł Marcin. – To dobrze – dodał bez przekonania. – Przynajmniej poznajesz język. "


Historia ta jest sama w sobie odrobinę skomplikowana. No, trochę bardziej niż odrobinę. Niektóre fragmenty wprawiały mnie zakłopotanie i zmuszały do zatrzymania się na chwilę i pomyślenia o pewnych sprawach, np. jakiego zaimka zacząć używać wobec głównej postaci. Książka porusza wiele trudnych tematów takich jak niepewność własnego ja, niezrozumienie ze strony opiekunów i szkolnego społeczeństwa, chęć zmiany świata i jego poglądów. Ma również wiele wątków, ale każdy z nich był wystarczająco rozwinięty. Prócz jednego, każdy został zamknięty. O który chodzi? O romans, oczywiście! O wątek romantyczny. Niestety, nie mogę za bardzo wchodzić w szczegóły, żeby nic nie zdradzić. Musicie przeczytać " Fanfik", by się wszystkiego dowiedzieć.

Urzekło mnie to, jak wiele odnośników do popkultury można znaleźć w tej książce- do Avengersów, mang, czy Terry'ego Pratcheta. Jest ich taka ilość ze względu na to jak wielu fandomów T była członkiem. Wszystko fajnie, ale muszę was uprzedzić. Jeśli nie macie podstawowej wiedzy z dziedziny współczesnej popkultury i nie ogarniacie połowy nazewnictwa fandomowego, to możecie nie zrozumieć przynajmniej połowy odniesień.
T ( z pewnych względów wolę nie używać skonkretyzowanego płciowo zaimka) to postać, której nie da się nie lubić mimo niektórych jej niezbyt pozytywnych cech. To osoba, która zadziwia odwagą i wewnętrzną mocą ( nie mylić z mocą Jedi). Nie boi się walczyć o prawo do bycia sobą, nie zważa na negatywną opinię otoczenia. Do T mam ogromny szacunek i z którą, gdybym tylko mogła, na pewno bym się z tą postacią zaprzyjaźniła.

OCENA: 10/10


środa, 28 czerwca 2017

#68: Wyśnione miejsca ( Brenna Yovanoff)- recenzja

Hejka ludziki! Dziś, choć z małym poślizgiem, przychodzę do was z recenzją książki, wobec której miałam ogromne wymagania, które...

Oryginalny tytuł: Places No One Knowns
Autor: Brenna Yovanoff
Tłumacz: Adriana Sokołowska- Ostapko
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2016
Liczba stron: 360

Genialna, przepiękna, interesująca i wciągająca- taka właśnie ta książka nie jest. Jest za to dobijająco nudna, głupia i zwyczajnie nie da się jej na trzeźwo czytać. Jak już mówiłam, miałam wobec niej ogromne nadzieje, a dostałam coś, czego w przyszłości nie ruszę nawet kijem. Fabuła z początku zapowiadała się całkiem dobrze- dziewczyna, która ukrywa przed światem swoją prawdziwą twarz czasem przenosi się poprzez sny w miejsca, w których akurat znajduje się Marshall, przy którym może zachowywać się tak jak chce. Dzięki niemu przekonuje się, że warto być sobą i bla, bla, bla. To ostatnie zdanie dodałam od siebie. Tego oczekiwałam, miałam nadzieję, że romans wyjdzie na pierwszy plan i nie będę musiała czytać o kolejnych szkolnych ekscesach Maribeth.

Maribeth, och Maribeth. Wredna, złośliwa, protekcjonalna Maribeth. Tak serio, nie mogłam znieść tej postaci. Nigdy, przenigdy żadna bohaterka nie działała mi na nerwy tak, jak ona. Uosabiała najgorsze możliwe cechy, co więcej ze strony na stronę stawała się jeszcze gorsza. Jeśli uważacie, że nie bylibyście w stanie znienawidzić jakiejś fikcyjnej postaci, to jesteście w błędzie. Maribeth jest kimś, kogo nie da się lubić, nie da się jej nawet nie zauważać, udawać że nie istnieje, bo jest na to za głośna i występuje w książce zdecydowanie zbyt często. Ja ją znienawidziłam i gwarantuję wam, że wy też byście ją znienawidzili. O ironio, imienia głównej bohaterki nie pamiętam, za to Maribeth mocno zakorzeniła się w moim umyśle.

"(..)żeby znaleźć kogoś, kto naprawdę cię rozumie, trzeba mieć farta, ale potem wszystko zależy od ciebie. Jeśli pokazujesz ludziom, że są dla ciebie ważni, zapamiętają to. "

Waverly ( sprawdziłam jak ma na imię) jest dla mnie postacią kompletnie niezrozumiałą. Nawet nie wiem, co o niej powiedzieć. Sama nie potrafiła dojść ze sobą do ładu. Z jednej strony marudziła jak bardzo czasem miała dość udawania kogoś innego, z drugiej siedziała po uszy w bagnie jakim była toksyczna przyjaźń z Maribeth i nie robiła nic, by ten związek zerwać. Była od niego uzależniona, choć nie chciała tego przyznać. A Maribeth to wykorzystywała.

Równie niezrozumiały jest dla mnie romans między Waverly, a Marshallem. Na początku książki dowiadujemy się, że mimo że w dzień oboje udają, że się nie znają, tak naprawdę darzą się uczuciem. Bez powodu. Marshall po prostu zobaczył raz jak dziewczyna zrywa strupy z nogi i idzie biegać dalej pomimo bólu. Tak to nim wstrząsnęło, że się zakochał. Nie wymyśliłam tego. Chłopak na serio opowiedział tę historię, kiedy został zapytany o powód jego miłości.
Jak już wiecie, nasza parka zaczęła spotykać się w snach , chociaż nie do końca. Gdy Waverly zasypiała ( co kłóci się z jej ciągłym powtarzaniem, że w ogóle nie sypia), pojawiała się tam, gdzie akurat znajdował się Marshall. On nie spał. Co ciekawe, gdy dziewczyna śniąc zjawiła się na imprezie, po obudzeniu się miała na nogach liście, tak jakby serio tam była. Z kolei dziwne jest to, że nie widział jej nikt prócz Marshalla. I tak było za każdym razem. Nie wiem, dla mnie to nie ma sensu. Ta sytuacja jest zwyczajnie zbyt dziwna.

Mam dość. Nie będę kontynuowała pisania tej recenzji. Jedyne, co musicie wiedzieć to to, że książka ta jest beznadziejna i radzę wam trzymać się od niej z daleka.

Ocena: 2/10

poniedziałek, 26 czerwca 2017

TOP 5: Ulubione wydawnictwa.

Witajcie ludziki! Według tego, co zapowiadałam, dziś miał się pojawić TOP 10 i choć zazwyczaj mimo starań nie dotrzymuję blogowych obietnic, to dziś jej dotrzymam. Choć w tytule widnieje: Ulubione wydawnictwa, wymienię dziś pięć wydawnictw, z których najwięcej książek posiadam na swojej półce. Dodatkowo, opiszę po jednej z powieściowych nowości z każdego wydawnictwa.
To co? Zaczynamy?

1. Wydawnictwo Nasza Księgarnia

Liczba książek, które posiadam: 28
Zrecenzowana książka: Ten jeden dzień ( Gayle Forman)
Polecam przeczytać: Wilkołak. Dlaczego ja? ( Steve Feasey)
Fajna nowość: Czynnik Miłości- Anna Łacina ( nowe wydanie)

Gdyby rodzina Cullenów chodziła do liceum Patrycji, wszystko wyglądałoby inaczej. Ale takie rzeczy dzieją się tylko w książkach. Poza nimi czeka codzienność: despotyczny ojciec urządzający w domu hałaśliwe imprezy, zahukana matka i zgryźliwi nauczyciele. Do tego najlepsza przyjaciółka zakochała się w Tajemniczym Poecie…
A jednak… W życie Patrycji nieoczekiwanie wkracza ktoś bardzo podobny do Edwarda, bohatera ulubionej powieści: ta sama blada cera, podobnie podkrążone oczy, nieziemska uroda… Czy chłopak rzeczywiście skrywa mroczny sekret? 

Nie wiem jak was, ale mnie straaaasznie ciekawi o co chodzi z tym chłopakiem? No cóż, muszę przyznać sama przed sobą, że jeszcze nie wyrosłam z fazy " zmierzchowej" .

 


2. Wydawnictwo Amber

Liczba książek, które posiadam: 16
Zrecenzowana książkaWierna ( Veronica Roth)
Polecam przeczytaćPorzuceni ( Meg Cabot)
Fajna nowość: Samotność odległych gwiazd - Kate Ling

Ventura to gigantyczny statek kosmiczny, dwutysięczne miasto. Wyruszył z Ziemi 84 lata temu . Za 262 lata dotrze do planety, skąd odebrano tajemniczy sygnał. Nikt z załogi nie zna Ziemi i nie pozna kresu podróży. Na Venturze się urodzili i na Venturze umrą. Mają tylko jeden obowiązek: przekazywać ziemską wiedzę kolejnym pokoleniom.
Tylko Seren odczuwa beznadziejność tej egzystencji, która nie daje wyboru. Marzy, by poczuć dotyk słońca na skórze. Domingo staje się jej słońcem. Ale na Venturze to system wybiera każdemu partnera.
Miłość jest zakazana.
Czy Seren i Dom zaryzykują wszystko dla prawdziwej miłości i prawdziwego życia, wiedząc to, czego ich uczono: że poza Venturą nie ma życia…

Kosmiczna miłość, przygody, dziwne społeczeństwo... czego chcieć więcej?



3. Wydawnictwo Galeria Książki 

Liczba książek, które posiadam: 14
Zrecenzowana książka: Magnus Chase i Bogowie Asgardu: Miecz lata (Rick Riordan)
Polecam przeczytać: Na skraju jutra ( Hiroshi Sakurazaka)
Fajna nowość: Apollo i Boskie Próby II: Mroczna przepowiednia- Rick Riordan

Zeus ukarał swojego syna Apolla - boga słońca, muzyki, łucznictwa, poezji, i wiele więcej zrzucając go z Olimpu na ziemię w postaci niezdarnego, trądzikowego, szesnastoletniego śmiertelnika imieniem Lester. Jedyny sposób, by Apollo odzyskał należne mu miejsce na Olimpie jest przywrócenie kilku wyroczni które zostały dawno zapomniane. Co ma wpływ na wyrocznie, i co Apollo/Lester może zrobić bez swoich boskich mocy? Po doświadczeniu serii niebezpiecznych, i szczerze mówiąc, upokarzających prób w Obozie Herosów, Lester musi opuścić względnie bezpieczną przystań i wyruszyć w jeżącą włosy na głowie podróż przez Amerykę Północną. Na szczęście wbrew braku boskich łask zyskuje przyjaciół, którzy będą bardzo bliscy fanom serii o Percym Jacksonie i Olimpijskich Herosach. Rick przybywając wraz z Apollinem i Leonem obiecuje wypełnioną komicznym haiku nową przygodą. 

Słuchajcie, to jest Rick Riordan. Każda jego książka jest dobra. Niektóre są słabsze, niektóre lepsze, a niektóre tak genialne, że kosmos mały! Ale to Rick Riordan i to powinno wystarczyć do tego, by chociażby przeczytać tę powieść.



4. Wydawnictwo MAG

Liczba książek, które posiadam: 13
Zrecenzowana książka: Kroniki Bane'a ( Cassandra Clare)
Polecam przeczytaćAtlas chmur (David Mitchell)
Fajna nowość:  Tlen- Geoff Ryman

Jest rok 2020. Na całym świecie, a więc i w Karzistanie, małym kraiku leżącym gdzieś w środkowej Azji, przeprowadzony zostaje test „Tlenu”: globalnej sieci obywającej się bez komputerów i interfejsów. Wykorzystującej bezpośrednio specjalnie sformatowane fragmenty mózgu.
Test kończy się źle, są ofiary śmiertelne. A w małej, zagubionej w karzistańskich górach wiosce spaja on w jedno dwie osobowości: głównej bohaterki, kobiety w średnim wieku, Mae Chung, i zmarłej w jego trakcie ślepej staruszki pamiętającej bardzo dawne czasy. „Tlen” ma powrócić za rok, po poprawkach, obie kobiety istnieją w nim jednak już teraz. Jako jedna osobowość. Istnieją jednocześnie w „Tlenie”, gdzie ludzie nie mają ciał, i w ciele Mae.
Mae Chung, choć analfabetka, jest inteligentna, sprytna i mądra. Stara się przygotować konserwatywną wiejską społeczność na nieuniknione zmiany. Rozwija biznes w dotychczasowej, klasycznej sieci, bogaci się, uczy nowego świata siebie i innych, choć los nie szczędzi jej osobistych dramatów. Drugie „ja” Mae, obrócone w przeszłość, sprzeciwia się wszelkim zmianom. Do końca nie wiemy, które zwycięży. Do końca nie wiemy nawet, czym jest zwycięstwo: zwieńczeniem tradycji czy jej zagładą?
Mae Chung to chyba najpełniej KOBIECA bohaterka współczesnej fantastyki naukowej. A „Tlen” jest zaskakującą i piękną opowieścią o tym, jak przeżyć między młotem nowego, które nie chce nadejść, i kowadłem starego, które nie chce odejść.  


No, powiem szczerze, że jestem zaintrygowana. Opis książki jest niesamowity i mnie zrobił okropną chrapkę na tę powieść! Ciekawe, czy biblioteki w moim mieście już mają " Tlen" w swoich zasobach...


5. Wydawnictwo Otwarte

Liczba książek, które posiadam: 13
Zrecenzowana książka: Babska Stacja ( Fannie Flagg)
Polecam przeczytać: Ktoś mnie pokocha ( Stephanie Perkins i inni)
Fajna nowość: Światło, które utraciliśmy- Jill Santopolo

Lucy i Gabe poznali się 11 września 2001 roku. Gdy wieże WTC runęły, a pył przykrył Nowy Jork, zrozumieli, że życie jest zbyt kruche, by przeżyć je bez pasji i emocji. I zbyt krótkie, by nie być razem.
Wkrótce jednak Gabe postanawia przyjąć pracę reportera na Bliskim Wschodzie i wtedy wszystko się zmienia. Lucy dowiaduje się o jego decyzji w dniu, w którym produkowany przez nią program telewizyjny zdobywa nagrodę Emmy. Dzień jej triumfu staje się też dniem, w którym coś nieodwracalnie się kończy. W kolejnych latach Lucy będzie musiała podjąć niejedną rozdzierającą serce decyzję. Czy pierwsza miłość okaże się też ostatnią?


Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego tak ciekawi mnie ta książka. Może dlatego, że liczę, że ten romans nie okaże się totalnie głupi? A może dlatego, że szukam kolejnych powieści, które utwierdzą mnie w przekonaniu, że królik lub inne zwierzątko jest lepszym wyborem niż "posiadanie" chłopaka.
#byćosiemnastolatką





THIS IS THE END!!!

Mam nadzieję, że post się wam podobał. Dajcie znać w komentarzach, którą z powyższych nowości chętnie byście przeczytali?

Dobranoc :D

czwartek, 22 czerwca 2017

3 URODZINY BLOGA!!! + BOOK TMI TAG!



Hejka ludziki! Wszystkiego najlepszego dla mnie i każdego z was!!! Mój blog obchodzi dziś trzecie urodziny!!! Bez was nigdy bym nie osiągnęła tych 30 000 wyświetleń i nigdy nie mogłabym być tym, kim jestem, czyli członkiem blogerskiej społeczności. Dziękuję wam za wszystko! Dziękuję zwłaszcza tym, którzy czytają mojego bloga już przez dłuższy czas i nie zostawiają mnie, ale dziękuję też tym, którzy wpadali tu sporadycznie, żeby podzielić się ze mną swoją opinią na temat, na który akurat pisałam.

Dziękuję wam, ale jestem wam też winna wielkie, przeogromne PRZEPRASZAM! Słuchajcie, wiem że nieraz marudziłam o wyświetlenia, komentarze itd., ale to teraz nie jest ważne. Wymagałam od was czegoś, czego sama wam nie dawałam. Szanuję i doceniam każdą waszą pracę, każdy post na waszych blogach doceniam tak samo. Jesteście wszyscy niesamowici i to wy i wasze pisarskie zapędy, jeśli mogę to tak nazwać, nakręcacie mnie do ciągłego pisania, ciągłego dzielenia się tym, co mi w duszy gra i co mi w głowie szumi. Razem budujemy blogosferę, do której sama też należę, choć jestem dość arogancka i niecierpliwa, i czasem nie zasługuję, by tak wiele osób czytało to, co piszę.

Żeby wam podziękować jeszcze bardziej, planuję zrobić w najbliższym czasie konkurs! Wyczekujcie :)

W ciągu tych trzech lat na blogu pojawiło się 196 postów i z napisania większości jestem naprawdę dumna. Najwięcej wyświetleń jak do tej pory ma post Sweets Book TAG, a ma ich on 534.
Choć początki miałam słabe ( nie licząc opowiadania " Ciepłe ciała", bo wciąż jest to jedno z moich najlepszych tworów), to mam wrażenie, że im dalej w las, im dłużej pisałam, tym pisałam z dużo większą łatwością i śmiałością. Mam nadzieję, że mimo matury w przyszłym roku, a potem studiów, nie zaniecham pisania, bo daje mi to niezwykłą frajdę i ulgę( bo niewiele osób ma cierpliwość wysłuchiwać mojego gadania na temat książek).

W ramach urodzin postanowiłam zrobić BOOK TMI TAG, który zawiera aż 46 pytań, ale myślę, że i mnie ( w pisaniu) i wam ( w czytaniu), uda się przez niego przebrnąć.
Ready? Steady ? Go!

1. Która fikcyjna postać ma najlepszy styl? 

Oh, to jest trudne pytanie. Kiedyś odpowiedziałabym, że jest to Isabelle Lightwood. Wiecie, z tymi swoimi seksowno-bojowymi wdziankami. Zmieniłam się jednak i zmienił się też mój styl. Teraz przyznam, że dla mnie najlepszy styl mieli pasażerowie " Titanica", o których możemy przeczytać w książce " Titanic. Pamiętna noc". Jestem ogromną fanką ubioru obowiązującego w latach 1900-1910. Jeśli nie potraficie sobie zwizualizować takich strojów, polecam sobie wyguglować ten temacik i lepiej się z nim zapoznać. Ja mogę dodać od siebie tylko to, że marzę, że nadejdą czasy, że będę mogła nosić starodawne stoje i nie będzie to nic dziwnego.




2. Mój książkowy chłopak, moje fikcyjne zauroczenie?

Pamiętacie, jak od lat powtarzałam, że kocham Simona Lewisa? No cóż, to też się zmieniło, a wszystko przez " Opowieści z Akademii Nocnych Łowców". W każdym razie, nadal lubię tę postać, ale niestety nie mogę powiedzieć, że go kocham, czy coś w ten deseń. Nad nową odpowiedzią na to pytanie musiałam się chwilę zastanowić, ale myślę, że znalazłam idealnego kandydata. Liam z " Chłopaka, który zakradał się do mnie przez okno" to bohater, który jest po prostu idealny. Dosłownie. Jest dla głównej bohaterki oparciem, wspiera ją w prawie wszystkim, mówi jej czułe słówka i prawie cały czas podkreśla, jak to... nie, nie mogę. Przepraszam, ale Amber i Liam to jedna z moich ulubionych książkowych par i nie potrafię się zdobyć na ich rozdzielenie, bo oni są dla siebie zwyczajnie stworzeni.




3. Postać, którą kiedyś lubiłam, ale potem zaczęłam jej nienawidzić?

Chyba nie ma takiej postaci. Prędzej znalazłabym postać, której nienawidziłam, ale koniec końców ją polubiłam. Niestety, nie o to chodzi w tym pytaniu.

4. Największa książka na mojej półce? 

Specjalnie wstałam, żeby to sprawdzić. Porównałam kilka pozycji, ale ta książka jest zdecydowanie największa, bo nigdzie nie mogę jej zmieścić. No, chyba że poziomo. Mówię o " Klechdach domowych".



5. Najcięższa książka na mojej półce?

To też musiałam sprawdzić. Znalazłam wiele książek o podobnej wadze, ale wydaje mi się, że ta, którą wybrałam jest najcięższa. Może o niewiele więcej od innych, ale jednak. Oto " Przewodnik po sadze Zmierzch".




6. Czy mam jakieś książkowe plakaty?

Mam więcej tych filmowych, ale niektóre z nich mogę podciągnąć pod to pytanie, bo pojawiają się one jako okładki książek. Prócz tych na zdjęciu posiadam również dwa plakaty z filmu " Hobbit: Bitwa pięciu armii", jeden plakat z " Dary Anioła: Miasto kości", " Igrzyska śmierci: W pierścieniu ognia", a także po jednym plakacie z każdej części " Sagi Zmierzch". I to chyba tyle :)



7. Czy mam biżuterię związaną z książkami?

A i owszem, posiadam dwa przepiękne naszyjniki- jeden z " Darów Anioła", a drugi z " Igrzysk Śmierci".



8. Jedyna książkowa para, której kibicuję?

Ostatnimi czasy najbardziej kibicuję Tośce/ Danielowi i Leonowi. Jeśli nie czytaliście " Fanfika" nie mogę nic więcej zdradzić, bo uwierzcie, że w recenzji tej książki zaspojleruję dość dużo, więc nie chcę już teraz narażać się na gniew tych, którzy tę powieść mają jeszcze przed sobą.
Marzę, by pani Natalia Osińska napisała dalsze losy tej dwójki i z tego, co wiem, ma ona taki zamiar. Także, jeśli jakimś międzygalaktycznym cudem czyta pani ten mój wywód, to błagam panią, błagam na kolanach o dwie rzeczy... WIĘCEJ TOŚKI! WIĘCEJ LEONA! WIĘCEJ SHIPU!



9. Ulubiona seria książek? 

Mam wiele ulubionych serii, jest ich ponad dwadzieścia, o ile dobrze liczę. Moje najbardziej ulubione, takie totalnie nad innymi to " Saga Zmierzch", " Dary Anioła", " Percy Jackson" , " Saga Darrena Shena". " Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy", " Olimpijscy Herosi", " Igrzyska Śmierci", " Ja, diablica; Ja, anielica; Ja, potępiona", " Park Jurajski", " Pan Samochodzik", " Girl Online" i " Geek Girl". Wszystkie te serie ubóstwiam i większość posiadam.



10. Ulubiony soundtrack z ekranizacji książki?

Mam dwa najbardziej ukochane, ulubione soundtracki, które podziwiam całościowo. Są to ścieżki dźwiękowe do " Gwiazd naszych wina" i " Opowieści z Narnii: Lew, czarownica i stara szafa". Poniżej wstawię po jednym utworze z każdego z tych soundtracków.

  





11. Książkowa historia, której mi brakuje i chciałabym, żeby była kontynuowana?

" Simon oraz inni homo sapiens" to jedna z moich ulubionych książek ( romansów, dodajmy), a relacja między Simonem, a Blue jest czymś niesamowitym i po prostu ... brakuje mi ich. Książka kończy się w niezręcznym momencie, który dla mnie wygląda jak wstęp do kontynuacji, ale oczywiście nim nie jest. To tylko takie marzenia ściętej głowy, wiecie o co chodzi. Autorka, Becky Albertalli, napisała kolejną książkę, ale jest to całkowicie odmienna historia, choć również pojawiają się w niej wątki homoseksualne, chociaż w sumie to bardziej biseksualne( O NOWEJ KSIĄŻCE). No, to wiecie już, co chciałabym, żeby było kontynuowane.



12. Ulubiona powieść jednotomowa? 

Wiem, że teoretycznie nie powinnam wybierać książki z serii, o której już wcześniej powiedziałam, ale wiadomo, że ja zasad nie przestrzegam. Moją ulubioną powieścią jednotomową jest nowa, alternatywna gender-swap wersja " Zmierzchu", czyli " Life and death"- jubileuszowa powieść Stephanie Meyer. Szczerze? Ta wersja jest dużo ciekawsza niż oryginał, co więcej o wiele lepiej się ją czyta, a bohaterowie są jeszcze bardziej super. No i zakończenie! Jeju, uwielbiam tę książkę!



13. Od kiedy czytam książki?

Książki " czytałam" już jak byłam małym, słodkim bobo :D Potem dorastałam i jakoś przez pewien czas nie lubiłam czytać. Wróciłam do tej magicznej czynności prawdopodobnie w klasie drugiej szkoły podstawowej, czyli musiałam mieć jakieś osiem lat. Jak już wiecie z innych tego typu postów, jedną z moich pierwszo-powrotnych powieści była " Ala Makota", ale bardzo lubiłam też " Percy'ego Jacksona i Bogów Olimpijskich" oraz serię " Rekrut", za którą niestety teraz nie przepadam. No cóż, dorastanie takie jest. Czytam już dobre dziesięć lat! A ile książek pokupowałam od tego czasu!



14. W którym domu w Hogwarcie jestem?

Od zawsze byłam, jestem i na zawsze będę wierna Slytherinowi!



15. Jakość, której szukam w książce?

Papier miękki, ale niezbyt biały, żeby nie waliło po oczach. Litery niezbyt małe, ale też nie takie super wielkie jak troll, którego Hagrid spotkał na granicy z Polską. Lubię twarde oprawy, ale są one okropnie niepraktyczne, gdy musisz popylać jak gazela na sawannie przez pół miasta do i ze szkoły. O tym, co czytelników przyciąga i co odrzuca od książek pisałam TUTAJ. Reszta zależy od mojego nastroju, pory dnia, roku itd. 



16. Ulubiony cytat z książki?

Moim ostatnio ulubionym cytatem z książki jest cytat z " Wonder" autorstwa R.J. Palacio. Oto on: " Wszyscy powinniśmy przynajmniej raz w życiu dostać owację na stojąco, bo przecież każdy z nas zwycięża ten świat." Według mnie jest on bardzo piękny i nie wiem, co wy czujecie, ale mnie on daje nadzieję i dodaje odwagi, by przeć wciąż naprzód i naprzód ( ciekawe, kto z was skojarzył ten cytat).
By the way, wiecie, że " Wonder", czyli w polskiej wersji " Cud chłopak" ma swoją ekranizację?




17. Ulubiona okładka?

" Avatar" ma jeden z najlepiej wyglądających plakatów ever. Dokładnie tak samo wygląda okładka książki o świecie Pandory, wykreowanym w filmie przez Jamesa Camerona.



18. Akcja, czy romans?

Kiedyś odpowiedziałabym, że akcja, ale ostatnimi czasy wśród książek, które czytam dominuje romans. Tym razem odpowiem więc: romans.

19. Gdzie idę, gdy w książce pojawiają się smutne momenty?

Przy smutnych momentach zazwyczaj nie robię nic, w sensie czytam dalej. Kiedy jednak pojawiają się jakieś konfliktowe sytuacje, albo odkryte zostają straszne tajemnice, albo po prostu bohaterowie zaczynają mnie wnerwiać, to idę sobie zrobić kawę. Albo kakałko. Chociaż nie, jak jestem nerwowa, to zawsze piję kawę. Wiecie, ja piję kawę, a w tle leci " Jesteś lekiem na całe zło...". Najgorzej, jak przez całą książkę jestem poddenerwowana. Radzę trzymać ode mnie kawę z daleka, bo inaczej...




20. Jak długo zajmuje mi skończenie książki?

Kiedyś, gdy miałam więcej czasu na czytanie, byłam w stanie pożreć sześciuset stronnicową powieść w ciągu dwóch dni. Aktualnie, jest mi ciężko przeczytać w tydzieć książkę, która ma zaledwie trzysta stron z hakiem. Ale, ale! Zaczynają się wakacje, a mój TBR rośnie i coś mi się wydaje, że będę musiała przyśpieszyć czytanie, bo inaczej nici z 30 książek w wakacje. Przez ostatni tydzień walczyłam i nadal walczę z " Fatalną listą" Siobhan Vivian. Wiecie gdzie utknęłam? Na setnej stronie. Równiutko.


21. Ile trwa mój książkowy kac?

Statystycznie mój kac trwa od tygodnia do miesiąca, ale zdażają się depresje kilkumiesięczne. Wiem, to tragedia. Łączę się z wami w bólu, który przeżywam.

22. Najmniej lubiana książka? 

Ojej, jest wiele takich książek. Wymienię tych kilka, które akurat uda mi się przypomnieć, bo ciężko pamiętać o czymś, co jest beznadziejne. Przykłady: " Opowieści z Blarnii", " Tożsamość anioła ", " Czarodzieje ", " Wieczni wygnańcy ", " Naznaczona", " Wyśnione miejsca" itd.
Tylko tyle pamiętam. Jak widzicie, do niektórych książek dodałam linki do moich recenzji tych pozycji. Jeśli mielibyście ochotę, zachęcam do przeczytania.

23. Co mnie zachęca do postaci? 

To już połowa TAGu!!!!
Na pierwszy plan wysuwa się brak arogancji. Nie lubię aroganckich bohaterów, przekonanych o swojej zarąbistości. Dlatego właśnie nie lubię Jace'a z " Darów Anioła" . Co jeszcze.. To właściwie tyle. Nie lubię też głupoty, ale jak mam wybierać, co gorsze- głupota, czy arogancja- zawsze wybiorę arogancję.

24. Co mnie odrzuca od postaci?

Jak już mówiłam, arogancja i głupota to coś, czego nie mogę znieść.

25. Przerażająca książka?

Dużo razy wspominałam o tej książce. Od " Wielkiego marszu" Stephena Kinga nie przeczytałam niczego równie przerażającego i tak obrzydliwego. Powtórzę się, ale jeśli jeszcze nie czytaliście tej powieści, to marsz do najbliższej biblioteki! To świetna książka i myślę, że naprawdę warta zapoznania się z nią.
Wybaczcie użycia zdjęcia z google grafiki , ale nie mam tej pozycji w swojej kolekcji ( jeszcze).



26. Ostatnia książka, przy której płakałam?

Ostatnią taką książką był " Wonder". Byłam wstrząśnięta tym, jak okrutnie inne dzieci traktowały Augusta, a jak do tej akcji polegającej na dręczeniu dołączyli dorośli... to było dla mnie za dużo. Sama nie miałam łatwego dzieciństwa, ale to co musiał przechodzić ten chłopiec było dla mnie czymś niepojętym. Najgorsza była świadomość, że takie sytuacje zdażają się na co dzień w różnych krajach i że to się nie zmienia! Dlaczego ktoś ma cierpieć, bo wygląda inaczej, jest chory, albo odbiega zachowaniem od przyjętych norm społecznych? To wszystko jest chore. Wyraziłabym się jeszcze dobitniej, ale nie będę przeklinała na blogu.



27. Ostatnia książka, której dałam 10/10 gwiazdek?

No, muszę się powtórzyć, ale " Fanfik" jest tak niezwykłą książką, że się nie da. Tym bardziej, że idealnie pasuje do kategorii. Tak już jest z dobrymi powieściami!

28. Ulubiony tytuł książki?

Nie mam ulubionego tytułu, no chyba że liczy się to, że mam obsesję na punkcie tytułów zawierających słowo " wampir". Ale wszyscy wiedzą, że mam obsesję na punkcie wampirów. I książek o nich. I filmów. I wszystkiego. Bo wampiry to życie.
( Josh jako wampir to życie)


29. Książkowa postać, którą zawsze chciałam poznać?

Czy kogokolwiek zdziwi fakt, że od zawsze mam nadzieję spotkać jakiegoś wampira? Przepraszam, obsesje nie wybierają.
No dobra, zawsze chciałam poznać ... dinozaury. Serio, od dziecka jestem zapalonym fanem dinozaurów i dałabym wszystko, byleby tylko móc je zobaczyć. W szczególności te największe! Jeeeeju, to byłoby epickie!



30. Autor, z którym zawsze chciałam porozmawiać?

Zmieńmy trochę tę kategorię na " Autor, którego miałabym ochotę znokautować cegłówką". Kto byłby moją ofiarą, zapytacie? Cóż, prócz pani Albertalli za nie napisanie kontynuacji " Simona oraz innych homo sapiens", cegłówka trafiłaby do pani Clare za wszystko, co się stało z Simonem Lewisem i za to, w jaki sposób napisała ona jego charakter w " Opowieściach z Akademii Nocnych Łowców". Nie cierpię jej za to.
Autorem, którego zawsze chciałam przytulić i podziękować za uczynienie mojego dzieciństwa takim niesamowitym jest... wszyscy wiedzą kto.... Rick Riordan. Wujku Rick, jeśli jakimś cudem kiedyś, magicznie wpadniesz na mojego bloga- SZACUN za wszystko!


31. Ulubiona przekąska podczas czytania książek?

Kawa. Wiem, że kawa to napój, ale nic mnie to nie obchodzi. Kawa od dziś jest przekąską.
Kawa today.
Kawa tomorrow.
Kawa forever.

32. Ulubiony romans?

Gejowski. Wampiryczny. Zombie. Plus Ania Shirley i Gilbert Blythe. Także... tak, jestem dziwakiem. I kto bogatemu w wyobraźnię zabroni?!



33. Czy tworzę własne teksty? 


Tak, prócz pisania fanfików: Gnijąca Panna Młoda: Co by było gdyby... oraz  Strażnicy Marzeń: Nowy Strażnik , zaczęłam pisać również własną książkę. Oto prolog w formie wiersza, który również sama napisałam:


Nie wszyscy ludzie szukają miłości .
Niektórzy pragną samotności i spokoju.
Oszałamiającej wolności od codziennej szarości.
Odrobiny koloru.

Nie wszyscy ludzie szukają miłości.
Niektórzy myśląc, że ją znaleźli, pozwalają jej… być.
Pozwalają jej istnieć w pustce pozbawionej emocji.
Odrobiny koloru.

Nie wszyscy ludzie szukają miłości.
A ci, którzy ją znaleźli, nie potrafią się nią cieszyć.
Pozwalają jej zanikać, aż w końcu z wielobarwnej tęczy pozostaje tylko
Odrobina koloru.

Nie wszyscy ludzie szukają miłości.
Są tacy, którzy nieświadomie przejmują ją od kogoś innego
A ona zaczyna rozprzestrzeniać się po całym ciele, wypełniając sobą każdą komórkę.
Aż w końcu ulegają jej serce i dusza, i pojawia się
Odrobina koloru.

Nie wszyscy ludzie szukają miłości.
Ale ona przychodzi do wszystkich.
I zaczyna się jak wszystko, od czegoś bardzo małego.
Pierwszego zbliżenia, pierwszego pocałunku, pierwszej
Odrobiny koloru.


34. Ulubiony magiczny przedmiot?

Kły i różdżka. W komplecie są dość wybuchową mieszanką. Kto czytał " Nie poddawaj się" ten wie. Mimo, że książka według mnie sama w sobie jest beznadziejna, to wątek romansu jest przegenialny. I ma takie słodkie zakończenie! Baz i Simon forever!



35. Moje miejsce w drużynie Quiddicha?

Na trybunach. Albo jako ten, który liczy punkty. Tylko tyle. Ja na boisku jestem jak tłuczek- jak się zbliżysz za bardzo do moich niekontrolowanych rąk, możesz oberwać. I to mocno.
O! Właśnie! Mogłabym się przed każdą grą transmutować w tłuczek, a potem ganiać za graczami ze śmiechem psychopaty. Nikt by nie wiedział skąd dobiega śmiech. Taka jestem złaaaa!!!



36. Piosenka, z którą kojarzę daną książkę.

Skoro już tyle razy wspominałam " Fanfik"... to trzeba wspomnieć o nim raz jeszcze! Z tym, co przeżywała Tośka do pewnego momentu strasznie kojarzy mi się cytat z dobrze wszystkim znanej piosenki:
" Don't let them in,
don't let them see,
be the good girl
you always have to be.
Conceal, don't feel
don't let them know,
well now they know!"



37. Ulubiony podryw na książkę? 

Sama nigdy nie podrywałam na książkę, ale usłyszałam raz pewien tekst, który teraz wam przytoczę. Przepraszam za pierwsze słowo, ale to tylko cytat.
" Ruchasz się, czy trzeba ci kupić książkę?"

Pozostawmy to bez komentarza, dobrze?

38. Jak dużo książek posiadam? 

Z tego, co wiem, czyli z tego co ostatnio liczyłam, w pokoju mam około 430 książek. Chciałabym mieć więcej, ale prawda jest taka, że i tych, które mam, już nie mam gdzie trzymać, bo półki mi się kończą. Trudno, może w przyszłości :)




I to wszystko! Troszkę okroiłam ten TAG, ale piszę go od czterech godzin, więc nie dziwcie się, okej? Na szczęście jutro zakończenie roku szkolnego !!!

Teraz żegnam się z wami, wy moje kochane ludziki! Miłej nocy! Albo dnia! BYE, BYE!!!!!!!

wtorek, 20 czerwca 2017

TOP 5: Cytaty Miesiąca- Czerwiec

Hej ludziki! Bez zbędnego gadania przynoszę wam dziś piątkę świetnych cytatów. Mam nadzieję, że się wam one spodobają :)

,,Skupcie się na swojej drodze, rozwijajcie się we własnym tempie i nie rozglądajcie się na boki. Sukces innej osoby nie musi wpływać na Was ani umniejszać tego, co SAMI osiągniecie. "




,,Coś mu mówiło, że może jednak powinien więcej rozmawiać ze swoim dzieckiem. [...] Nie bardzo wiedział, jak w ogóle podjąć rozmowę. W końcu wymyślił:
– Czytałaś ostatnio coś ciekawego?
Zdziwione spojrzenie sennych oczu.
– Tak, mprega o Fiyero.
– Słucham?
– To był crossover – dodała Tosia z pewnym ożywieniem. – Z uniwersum Avengersów. Fiyero był tam superbohaterem i przyjaźnił się z Tonym Starkiem.
– To jakaś książka? – spytał Marcin, bardzo starając się wykazać zainteresowanie tematem.
– Nie, fanfik.
– To znaczy?
– To takie opowiadanie w obrębie fandomu – odpowiedziała cierpliwie Tosia. – Albo dwóch.
– Kto je napisał?
Tosia wzruszyła ramionami.
– Nie wiem. Jakaś dziewczyna ze Stanów.
– Czytasz po angielsku? – spytał Marcin z rozpaczą.
– No chyba – mruknęła Tosia pod nosem. – Po polsku trudno znaleźć dobry slash o Wicked.
– Aha – odparł Marcin. – To dobrze – dodał bez przekonania. – Przynajmniej poznajesz język."




,,(...) myślał o wszystkich pięknych chwilach, które przeżył, i o przyjemnościach, których już nie zakosztuje. Myślał o swoim ojcu, matce, o swoich siostrach i bracie. Ogarnęło go dziwne uczucie: miał wrażenie, że jest odcięty, tak jakby przyglądał się temu wszystkiemu z dużej odległości. I było mu siebie bardzo, bardzo żal. "



,,Każdy zawsze mówi o równym traktowaniu. I ja to rozumiem. Naprawdę. Ale może zamiast być ślepym na kolory, powinniśmy celebrować kolor, we wszystkich jego odcieniach. Wkurza mnie to, że powinniśmy ignorować nasze różnice jakbyśmy ich nie widzieli, podczas gdy dostrzeganie ich nie musi być negatywne. "




,,Nikt tak naprawdę nie chce, byś była sobą. Chcą, byś była taka, jaka im się podobasz. "


poniedziałek, 19 czerwca 2017

KĄCIK NAUKOWY #4: Wakacje, znów będą wakacje!!!

Witajcie ludziki! Z racji tego, że wielkimi krokami zbliża się koniec roku szkolnego, postanowiłam napisać taki luźny post o tym, co w szkole lubię, czego nienawidzę i czego będzie mi brakowało podczas tych dwóch miesięcy.



Pierwsze, co powinniście wiedzieć to to, że nie lubię wakacji. Nie cierpię lata jako pory roku, gdyż dla mnie oznacza ono zaczerwienione oczy, wiecznie zatkany nos i trupi wygląd. O i jeszcze wysypkę jeśli nie uda mi się posmarować kremem z filtrem ( polecam uczulenie na słońce). Z drugiej strony, lubię lato. Nie wiem czemu, chyba z zasady, od tak. Mam więcej czasu na pisanie bloga, czytanie książek, spotkania z moimi znajomymi szaleńcami i tak dalej. Proste rzeczy, za które śmiertelnicy lubią lipiec i sierpień.
Mimo to uważam, że miesiąc wakacji wystarczyłby na odpoczynek przed powrotem do nauki. Właśnie tak, pierwszą rzeczą, której będzie mi brakowało jest... nauka. Jestem osobą z natury bardzo nerwową, której myśli rozsadzają czaszkę, nie dając chwili wytchnienia. Dzięki szkole mogę skupić umysł na jednej konkretnej rzeczy i " wychillować". Oczywiście, do momentu, w którym znów będę musiała znaleźć sobie coś innego do roboty. Innymi słowy, nie mogę pozwolić sobie na to, by nie mieć zajętych myśli. W wakacje czasu wolnego jest tak ogromna ilość, że aż nie wiadomo, czym się zająć. Ba! Zazwyczaj sie zwyczajnie nic nie chce. Dlatego też powiem szczerze, że mam nadzieję, że wakacje przeminą szybko i że będę mogła wrócić do szkoły. Chociaż strasznie się tego powrotu boję, bo po wakacjach piszę maturę.



Ten rok szkolny spędziłam bardzo miło. Poprawiłam wyniki w nauce ( 4.11 na koniec), znalazłam wielu nowych przyjaciół, odnalazłam spokojniejszą cząstkę siebie. Śpiewałam jak najwięcej, pisałam kiedy tylko mogłam i czytałam... no właśnie, z tym czytaniem to już inna historia. Od września przeczytałam 20 książek. Wiem, to słaby wynik, ale ten rok obfitował u mnie w ciągłe nawroty kaca czytelniczego. Wciąż walczę z tą głupią blokadą, która nie pozwala mi czytać. No cóż, trzymajcie za mnie kciuki, żebym w końcu ją pokonała!
Jeśli chodzi o naukę, w tym roku jakoś się tak strasznie nią nie denerwowałam. Trzeba było się czegoś nauczyć, to się uczyłam. Nie obyło się bez marudzenia, ale sama potrafiłam się zmobilizować do tego, żeby ruszyć tyłek sprzed komputera i zrobić notatki z ostatnich tematów. Bardzo się z tego cieszę i mam nadzieję, że będę tak robiła również w przyszłym roku.
Z przedmiotów, które udało mi się pokochać, zdecydowanie przodują:

  • Wiedza o Społeczeństwie- wielki szacun dla mojego nauczyciela, który z początku wydawał taki... nie niemiły, ale bardzo poważny. Okazał się być super gościem, dzięki któremu pokochałam WOS, który teraz planuję zdawać na maturze.
  • Historia- zawsze lubiłam historię, ale jakoś tak mało któremu nauczycielowi udawało się do mnie trafić ( prócz pani z podstawówki). Panu, który w tym roku nauczał mnie historii też należą się podziękowania, bo dzięki jego niskiej barwie głosu i typowo dyrektorskiemu sposobie mówienia, jego wykładów słuchało się po prostu niesamowicie! 



I tu dochodzimy do momentu mojego marudzenia, którego dziś... nie będzie! Jasne, jest kilka rzeczy które mnie denerwują, jak na przykład to, w jaki sposób naucza się języków obcych. Mimo wszystko, mimo tych kilku rzeczy uwielbiam chodzić do szkoły. Uwielbiam szkołę!
Cieszę się, że idą wakacje i że będę mogła trochę odpocząć od natłoku zajęć, ale nie zamierzam całkiem rezygnować z nauki. Planuję przez wakacje uczęszczać na zajęcia dodatkowe z matematyki, którą również zdaję rozszerzoną na maturzę. Na stówę będę siedziała nad językiem angielskim i WOSem, ale chciałabym też zabrać się wreszcie za język koreański, którego brzmienie mnie zachwyca i którego bardzo, ale to bardzo chciałabym się nauczyć.


Między moim paplandem wstawiałam wakacyjne zdjęcia, których widok mnie uspokaja. Marzę, by kiedyś popływać w oceanie, odwiedzić Nowy Jork i zwiedzić najpiękniejsze pomniki natury świata. Ale żeby kiedyś to osiągnąć, teraz muszę przysiąść i się zwyczajnie pouczyć. To też chcę wam przekazać już na sam koniec. Pamiętajcie! Dobre wyniki w nauce, zdobywanie wiedzy, nauka języków... to to, co doprowadzi nas wszystkich do osiągnięcia sukcesu! Dlatego nie poddawajcie się i nie rozleniwiajcie całkiem w te wakacje. Walczcie o własne marzenia!








piątek, 16 czerwca 2017

#67: Losing Hope ( Colleen Hoover)- recenzja

Hejka ludziki! Wiem, że miał pojawić się dziś TOP 10, ale postanowiłam zrobić podmiankę i wstawić recenzję " Losing Hope". Planowałam napisanie jej już wcześniej; jak wiecie zapowiadałam ją na 14 czerwiec, ale jakoś tak się złożyło, że ostatnie dni miałam bardzo zabiegane i zwyczajnie nie wyrobiłam się ze wszystkim, co chciałam zrobić. No nic, tak już jest.
Dzisiejszą recenzję tworzę z notatek zrobionych dobry rok temu, więc weźcie pod uwagę, że moje spojrzenie na tę książkę mogło się zmienić. Mimo to, zostawiam moją opinię taką jaką była zaraz po przeczytaniu " Losing Hope". Może kiedyś zrobię aktualizację, ale na razie wszystko zostaje takie jak było.

Oryginalny tytuł: Losing Hope
Autor: Colleen Hoover
Tłumacz: Piotr Grzegorzewski
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2015
Liczba stron: 355

Gdy Dean Holder był mały przyjaźnił się z pewną dziewczynką. Pewnego dnia dziewczynka została porwana na jego oczach. Rozpoczął więc poszukiwania, które nie przynosiły żadnych rezultatów. Wiele lat później jego siostra popełniła samobójstwo. Zaraz pod jego nosem. Wyrzuty sumienia nie pozwalają mu żyć normalnie. Obwinia się o dawne i teraźniejsze tragedie. 
Co się stanie gdy chłopak całkiem przypadkiem spotka od dawna poszukiwaną przez niego przyjaciółkę? W jaki sposób odmieni to jego życie? I jak odmieni to życie Sky? 

Zaniemówiłam. Nie wiem, co powiedzieć. " Losing Hope" jest równie rewelacyjna, co " Hopeless". Martwiłam się, że wprowadzi mnie ona w kolejną otchłań rozpaczy, ale na szczęście udało jej się odrobinę rozluźnić atmosferę swojej poprzedniczki. Czytając ją, targały mną różne emocje- od smutku po radość, od zrozumienia po szok. Niesamowicie miło spędziłam czas przy jej czytaniu.
Muszę jednak wspomnieć o jednej rzeczy, która mnie powaliła swoją głupotą. Zakończenie. To coś doprowadziło mnie na skraj wytrzymałości psychicznej. Myślałam, że już widziałam głupie rozwiązania wątków, ale uwierzcie, że wątek Leslie pobija wszystko. Jeśli czytaliście, wiecie o czym mówię i dlaczego uważam, że gdyby Holder wcześniej przeczytał pamiętnik siostry, tej książki w ogóle by nie było. Ba! Nie byłoby nawet " Hopeless".

,, Ciekawe, czy człowiek zakochuje się w jednej charakterystycznej cesze drugiej osoby, czy od razu w niej całej. Bo ja chyba właśnie się zakochałem w jej poczuciu humoru. A także w jej szczerości. I chyba też w jej ustach, ale nie jestem pewien, bo nie pozwalam sobie za długo na nie patrzeć. "

Po przeczytaniu tej książki zdecydowanie zmieniłam swoje nastawienie w stosunku do Deana Holdera. To o wiele lepszy bohater niż Sky! Dopiero ta powieść uświadomiła mi jego wewnętrzną wrażliwość i prawdziwy charakter. Wiecie, czasem chcielibyśmy wiedzieć, co danej osobie chodzi po głowie. W " Hopeless" chłopak działał mi na nerwy, bo nie mogłam zrozumieć dlaczego działa tak, a nie inaczej. Teraz już wiem i znam jego pobudki, i mogę szczerze powiedzieć, że współczuję mu tego, co go spotkało. Okazał się nie być gburem, za jakiego go miałam. Był ponury, ale to dlatego, że nie mógł dojść do ładu z samym sobą, a świat wokół jeszcze bardziej go przytłaczał.
Mimo wszystko, nie mogę wybaczyć mu nieprzeczytania tego głupiego pamiętnika. No nie mogę.

Dużym zaskoczeniem był dla mnie Bracken, który jak się okazało, przy Sky zachowywał się całkowicie inaczej niż przy znajomych płci męskiej. W " Losing Hope" przestał być przerysowanym do granic możliwości gejem z amerykańskich filmów. Stał się gościem, który jest w stanie skopać ci tyłek tymi swoimi różowymi butami jeśli w jakiś sposób go wkurzysz. Polubiłam tę postać o wiele bardziej dzięki poznaniu drugiej strony jego charakteru.
Cieszę się, że w końcu miałam szansę poznać najlepszego kumpla Holdera. To bardzo dziwny bohater, nie wiem czy go lubię, czy wręcz odwrotnie. Z jednej strony irytowało mnie jego pozytywne podejście do wszystkiego. Z drugiej jednak, to dzięki niemu nieraz wybuchałam śmiechem. To on, jego przemyślenia i stwierdzenia bawiły mnie do łez.

Podsumowując, tak właśnie wygląda moja opinia o " Losing Hope". Tak, jak mówię, od czasu jej przeczytania minął dobry rok, ale przyznam się wam, że chętnię wrócę do tej książki. Może nie jest to jakaś rewelacyjna powieść zmieniająca życie na lepsze, ale na pewno warto ją przeczytać.

OCENA: 8/10





sobota, 10 czerwca 2017

#66: Ktoś taki jak ty ( Sarah Dessen)- recenzja.

Witajcie ludziki! Oto ja, lekko śpiąca, ale jeszcze w miarę żywa. Jeśli macie ochotę posłuchać, co myślę na temat jednej z najgorszych książek, jakie przeczytałam w życiu, zapraszam do zapoznania się z dalszą częścią mojej recenzji.

Oryginalny tytuł: Someone like you
Autor: Sarah Dessen
Tłumacz: Magdalena Słysz
Wydawnictwo: Harper Collins Polska
Data wydania: 2016
Liczba stron: 255

Streszczenie na okładce to jedno, wielkie, obrzydliwe kłamstwo. Dlatego też ja, jako oszukany czytelnik, powiem wam, o czym tak naprawdę jest ta powieść. 
Chłopak Scarlett ginie w wypadku, a dziewczyna zachodzi w ciążę. No cóż, takie jest życie. Na szczęście, nastolatka ma najlepszą przyjaciółkę, która jest uosobieniem spokoju i odpowiedzialności, i na mur beton pomoże swojej koleżance przejść przez ten trudny dla niej okres. Tak byśmy powiedzieli. I tak mówi streszczenie. Czy tak jest?
Halley postanawia się zbuntować. Przeciw wszystkiemu, od tak. Znajduje sobie chłopaka, którego praktycznie nie zna, rzuca się w wir zabawy i wszystkiego, co przeczy jej wcześniejszemu wizerunkowi. Zaczyna zachowywać się całkiem irracjonalnie, stając się zagrożeniem dla wszystkich wokół jak i samej siebie. Teraz to Scarlett będzie musiała wykazać się nie lada cierpliwością i rozwagą przy ściąganiu przyjaciółki na dobrą drogę. Czy poradzi sobie ze wszystkim, co los zrzucił jej na głowę? I czy postanowi zatrzymać, czy jednak odda maleństwo, które w sobie nosi?

Jak już wiecie, opis sugeruje, że główną bohaterką tej książki będzie Scarlett, co jest nieprawdą. Historia Scarlet jest tylko tłem dla epizodu z życia jej przyjaciółki Halley. Na nieszczęście, bo to właśnie denerwowało mnie najbardziej. Ale zostawmy to, idźmy dalej. Powieść jest interesująca, choć ma w sobie kompletnie bezużyteczne i nudne momenty. Niektóre z nich wywołują obrzydzenie, niektóre frustrację i bezradność, a już zdecydowanie najmniej jest tych wywołujący jakiekolwiek pozytywne emocje.
Omówmy najpierw wątek Scarlett: o samym Michaelu, ojcu dziecka, nie dowiadujemy się zbyt dużo, co najwyżej ile dziewczyn zdążył w sobie rozkochać i podobno jak bardzo kochał Scar. Z informacji podanych czytelnikowi można wywnioskować, że ciąża była wpadką, choć ta sprawa też nie została... zamknięta? Nawet nie wiem, jak to określić. Dostajemy kilka teoretycznych retrospekcji, które mają nam przybliżyć relacje między bohaterami sprzed tego, co dzieje się w książce. Uważam, że jest tego zdecydowanie za mało i pozostawia to pewien niedosyt wiedzy.
Scarlett jest bardzo ciekawą i pozytywną postacią i żałuję, że jej wątek- jej relacji z matką, ciąży i Michaela, został potraktowany tak po macoszemu. Myślę, że gdyby tej postaci było więcej, znacznie więcej, gdyby faktycznie była główną bohaterką, książka zyskałaby, a ja na pewno odebrałabym ją dużo pozytywniej.

,,Są na tym świecie pewne rzeczy, na których się polega. A kiedy znikają ze swojego stałego miejsca, traci się wiarę, grunt pod nogami. "

Halley. Droga, denerwująca Halley. Gwoździu do trumny tej książki. Nie dość, że sama byłaś okropnie irytującą osobą, to jeszcze podejmowane przez ciebie decyzje były nie do zniesienia. Ja jestem w stanie zrozumieć, że chciałaś się wyszaleć, zbuntować przeciwko rodzicom, ale nawet ja wiem, że ryzykowanie utraty przyjaciół na rzecz chłopaka, którego największą aspiracją jest przelecenie każdej możliwej panienki i balowanie, to totalny idiotyzm. Drodzy czytelnicy, jako rówieśniczka Halley mam pełne prawo do wypowiadania się na ten temat.
Wracając jeszcze do " romansu" bohaterki z kolesiem, którego imienia nie zapamiętałam, ba! nawet nie miałam zamiaru zapamiętywać. Powiem szczerze, że był on jedną, wielką ściemą. Halley wpadła jak śliwka w kompot zadurzając się w kimś, kto wiecznie ją okłamywał, wstydził się ją przedstawiać tym " fajnym" znajomym, co więcej prawie kompletnie nie szanował jej uczuć, ani ich związku. Nie rozumiem, jak ona mogła z nim być. W sumie jednak rozumiem. Ta dziewczyna była okropnie naiwna, za wszelką cenę chciała pokazać jaka to ona już nie jest dorosła i niezależna. No cóż, wbrew opisowi na okładce, to Scarlett była tą myślącą, dojrzalszą i grzeczniejszą. Przy niej Halley wypada jako przeciętna gówniara z problemami egzystencjonalnymi i zdecydowanie zbyt dużą ilością wolnego czasu.

Relacją Halley z rodzicami nie będę się już zajmowała, powiem tylko, że jej również kompletnie nie rozumiem. Prawda jest taka, że gdyby nie ciekawość, czy Scarlett poradzi sobie z dzieckiem, za nic w świecie nie skończyłabym tej książki. Ja już nigdy do tego czegoś nie wrócę, a i wam radzę trzymać się od " Kogoś takiego jak ty" z daleka. Jak na razie podziękuję też innym tworom tej autorki. Nie zaryzykuję powtórki z rozrywki i nerwów, które mi towarzyszyły. Koniec, kropka.

OCENA: 5/10


czwartek, 8 czerwca 2017

#65: Girl Online: W trasie (Zoe Sugg)- recenzja

Witam was moje kochane ludziki! Jaka pogoda za oknem? U mnie słoneczko grzeje, poprawiając mi humor... dopóki jestem w domu :D Dziś przychodzę do was z zapowiedzianą recenzją " Girl Online:W trasie"- drugą częścią serii o przygodach Penny, tytułowej Girl Online. Jak wiecie pierwsza część bardzo mi się podobała, więc w stosunku do jej kontynuacji miałam przeogromne oczekiwania. Czy zostały one spełnione? 

Oryginalny tytuł: Girl Online. On tour.
Autor: Zoe Sugg
Tłumacz: Olga Siara
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 2015
Liczba stron: 338

Noah wyrusza w europejską trasę koncertową, ale tym razem nie ma zamiaru rozstać się z Penny. Dziewczyna nie posiada się z radości, kiedy okazuje się, że spędzi ze swoim chłopakiem całe dwa miesiące! Niestety, już po krótkim czasie okazuje się, że nie wszystko jest takie, jak w wyobrażeniach Girl Online. Noah jest zajęty koncertami, spotkaniami z ważnymi osobistościami, a wszystkie wolne chwile spędza na odpoczynku. Penny większość czasu spędza samotnie, co wprowadza ją w coraz gorszy nastrój. Zaczyna dostrzegać, że świat show biznesu nie jest dla niej, ona tam nie pasuje.
Co postanowi? Jak potoczą się losy Jesiennej Dziewczyny?

No, wreszcie udaje mi się zrecenzować tę książkę ! Wprawdzie dwa lata po jej przeczytaniu, ale to nic. Nadal się cieszę z faktu, że ją recenzuję, gdyż powieść ta jest tak samo rewelacyjna jak część pierwsza serii o Girl Online. Widać wyraźnie, że autorka stara się szlifować swój warsztat pisarski, da się to odczuć po sposobie prowadzenia akcji i kreowania fabuły.
No właśnie, fabuła. Podoba mi się mniej niż w poprzedniej części i to jest chyba jedyny minus, który w tej recenzji się pojawił. Jest tak dlatego, że była ona nie do końca przemyślana, pisana pod szczęśliwe - nieszczęśliwe zakończenie. Jest również bardziej realistyczna, prawdopodobna, choć oczywiście nie do końca. Tym razem każdy z bohaterów przeżywa jakiś dramat, jakieś rozterki. Serio, każdej postaci coś się przydarza. No, prócz Meg, w której zachowaniu zachodzi tak wielka przemiana, że aż do tej pory nie jestem w stanie w nią uwierzyć.

,, Nie zawsze wiemy, jak się czują inni ludzie, nawet jeśli ich życie wydaje się idealne. "

Zoe Sugg postanowiła wprowadzić drugi wątek i chwała jej za to, bo tak jak w pierwszym tomie serii uwielbiałam romansowe perypetie Noah i Penny, tak teraz bywały one momentami męczące i mdłe. Mimo to nadal kocham tę parę! No i przyszedł czas na Alexiota - Alexa i Elliota, których historia doprowadziła mnie do niekontrolowanych wybuchów radości, śmiechu, ale też płaczu i frustracji. Marzę o tym, by autorka napisała o nich oddzielną książkę. Bo Alexiot są niczym Magnus i Alec, jak powiewająca flaga w amerykańskich filmach, jak Titanic i góra lodowa - nierozłączni. Ich związek jest tak słodki, że aż żałowałam , że występują tak rzadko i że ich wątek nie jest tym głównym.

,, Każdy z nas ma tylko jedno życie i możemy sami zdecydować, jak je przeżyjemy. Musicie zrozumieć, że niezależnie od tego, co mówią inni ludzie i jak próbują na was wpłynąć, ostatecznie wybór należy do was."

Koniec " Girl Online : W trasie" był po prostu niesamowity! Przy czytaniu ostatniej sceny osiągnęłam apogeum słodkości, ponad dziesięciokrotnie przekraczając dzienny limit przypadający na jednego człowieka. To  było jak jedzenie Nutelli prosto ze słoika, obalanie jednego pudełka ptasiego mleczka za drugim, pożaranie truskawek z cukrem i śmietaną i popijanie tego wszystkiego kakaem. I wcale nie było mi niedobrze ! ( W prawdziwym życiu nie radzę wprowadzać tego porównania w życie, bo może się to źle skończyć- potwierdzone info ).

OCENA: 8/10

I to tyle na dziś! Dajcie znać, jakie były wasze wrażenia po przeczytaniu tej książki i czy już udało się wam dorwać kolejny tom. Żegnam się z wami tak jak robiła to Penny.

Demetria Books jest teraz Online xxx


środa, 7 czerwca 2017

Książkowo- Blogowe Podsumowanie Maja i Kwietnia!!!



Hejka ludziki! To podsumowanie miałam wstawić wczoraj, ale jakiś inteligentny człowiek " pożyczył" sobie kilka kabelków i przez cały wieczór nie było internetu. Wiem, brzmi to dziwnie, ale nie wiem jak to działa, więc nie kontemplujmy tego dalej.

Tym razem nie będę poruszała tematów związanych z tym, jak mi się wiedzie w szkole i poza nią. Wiecie, daruję sobie po prostu prywatne sprawy, a skupię się tylko na blogu i książkach.
Na przełomie kwietnia i maja wpadłam do czarnej dziury zwanej kacem czytelniczym, dlatego też w maju nie przeczytałam ani jednej książki. W kwietniu udało mi się zapoznać się z dwoma pozycjami. Statystycznie, dziennie czytałam 34 strony. 

  • " Girl Online. Solo"- Zoe Sugg ( recenzja 10. 07. 2017)
Pierwsza i druga część serii o Girl Online bardzo mi się podobały, ale już po drugiej części miałam wrażenie, że autorce kończą się odrobinę pomysły, dlatego też nie miałam wielkich oczekiwań względem " Girl Online. Solo". Faktycznie, ta część była najgorsza z dotychczasowych i prawdę mówiąc odrobinę się nudziłam podczas czytania. Miała jednak też kilka plusów, ale o tym wszystkim opowiem już w recenzji.



  • " Opowieści z Akademii Nocnych Łowców"- Cassandra Clare i inni ( recenzja 7.07.2017)
Względem tej książki miałam ogromne oczekiwania, które w pewnym sensie zostały spełnione, choć było też kilka rzeczy, które strasznie mi się nie podobały. O czym mówię? Oczekujcie recenzji, wtedy się dowiecie.



No dobrze, teraz przejdźmy do książek, które zdobyłam. Było ich dosyć dużo, nie przewidywałam takiej ich liczby. No cóż, jak każdy z książkoholików wie, zdarza się nie zapanować nad chęcią kupna. Na szczęście, cierpią na tym jedynie portfele. Oraz nasze zdrowie psychiczne. Ale to rzadziej. 


  • Seria " Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy"- Rick Riordan 
Książki o Percym Jacksonie są ogromną częścią mojego dzieciństwa, dlatego też od lat czekałam na moment, w którym będę miała na tyle pieniędzy, by móc kupić od razu wszystkie części. Ostatnio udało mi się wygrać w konkursie wokalnym dość niezłą sumkę, więc jak możecie się domyślić, to był mój pierwszy zakup. Tak by the way, nie uwierzycie, ale jak się powącha wnętrze tych książek, to pachną cytrynami! 


  • " Róża"- Agnieszka Opolska
Jak wiecie, albo i nie, przeczytałam poprzednią książkę pani Opolskiej i niesamowicie mi się ona podobała- RECENZJA " Anny May" . Oczywiście, moim marzeniem jest, aby powstała kontynuacja " Anny May", ale według tego, co powiedziała Agnieszka na spotkaniu autorskim, na razie nie planuje jej pisania. Dlatego też kupiłam jej kolejną powieść i mam naprawdę ogromne oczekiwania względem niej. Nie wiem, kiedy uda mi się ją przeczytać, bo na razie próbuję wyjść z kaca czytelniczego, ale mam nadzieję, że zrobię to niedługo. 
  • " Potęga podświadomości"- Joseph Murphy
Od wielu lat różni ludzie polecali mi tę książkę, ale jakoś nigdy nie miałam weny na zabranie się za jej przeczytanie. Teraz nie mam już wyboru, dzięki mojej mamie, która mi ją kupiła. Zapoznałam się z kilkoma jej fragmentami i powiem szczerze, że jestem zaintrygowana. No, ale zobaczymy jak spodoba mi się ona w całości. 


  • " Saga Darrena Shana"- Darren Shan
Żeby nie było- autor nazywa się tak samo jak główny bohater serii jego autorstwa. Wiem, to trochę dziwne. 
W wielu, wielu, wieeeelu postach wspominałam już jak wielką sympatią darzę pierwsze trzy części tej sagi ( bo tylko trzy zostały przetłumaczone na język polski) . Zaklinałam się wtedy mówiąc, że muszę, po prostu muszę zdobyć całą serię. I tak oto zdobyłam! A wszystko dzięki wielkiej uprzejmości i zrozumieniu pani sprzedawczyni z krakowskiego " American Bookstore". Jeśli kiedykolwiek Pani to przeczyta, to niech Pani wie, że jestem Pani winna życie :)


  • "Geek Girl: Picture Perfect"- Holly Smale
I znów to samo. Korzystając z okazji, pragnę powiadomić wydawnictwo, które postanowiło zakończyć wydawanie ( po polsku) książek o przygodach Harriet na drugim tomie serii, że jest to gwałt na uczuciach książkoholików- w szczególności na fanach tej serii. Z drugiej strony, dziękuję wam, bo muszę się teraz zmusić do przeczytania reszty części w oryginale, co znacznie poprawi moje umiejętności czytania w języku angielskim. 
  • " Wonder"- R.J. Palacio ( recenzja 9.08.2017)
Jestem aktualnie na 105 stronie i już zdążyłam zakochać się w tej powieści. Historia Augusta jest niezwykle wciągająca, intrygująca, zmuszająca do przemyśleń, ale też łamiąca serce. Serio, czytanie o tym jak bardzo dzieci w szkole dokuczały temu Bogu ducha winnemu chłopcu tylko dlatego, że przez jakiś gen miał on zniekształconą twarz jest.... bolesne. Uwierzcie, ja już zdążyłam się popłakać. Na moje nieszczęście zrobiłam to, gdy jechałam autobusem. Miny ludzi wokół? Bezcenne.



Książki udało mi się również wygrać w dwóch konkursach. Oto one:
  • " Zwierzenia kontestatora"- Marek Piekarczyk, Leszek Gnoiński
Dostałam te książkę, ten zbiór rozmów jako jedną z nagród w konkursie " Integracja malowana dźwiękiem", w którym to wraz z koleżanką zdobyłyśmy pierwsze miejsce. Nie to, że się chwalę. No, może troszkę. Mój blog, więc mogę. 
Nie mogę się doczekać przeczytania tej książki, ciekawi mnie, co pan Marek postanowił zdradzić w rozmowie z dziennikarzem muzycznym. Udało mi się poznać Marka Piekarczyka osobiście, co więcej zostać nazwaną " jego ulubioną dziewczyną" hahaha :D Jest to niezwykle charyzmatyczna postać i przemiły człowiek! Na konkursie był dla wszystkich jak taki dobry, choć szalony wujek. Spotkanie z nim było czymś niesamowitym.
  • " Czas burzy"- Adrian Grzegorzewski
Powiem szczerze, że niewiele wiem o tej powieści. Oczywiście, przeczytałam streszczenie umieszczone na tyle okładki, ale poza tym wiem właściwie tyle, co nic. W sumie dobrze, cieszę się z tego. Nie mam oczekiwań, mam nadzieję, że książka ta mnie zaskoczy. Tym bardziej, że uwielbiam takie wojenne klimaty. 



To teraz czas na książki wypożyczone z biblioteki!!!
  • " 13 powodów"- Jay Asher
Nie oglądałam serialu. W ogóle mnie do niego nie ciągnęło. Aż tu nagle, pewnego słonecznego dnia, trafiłam w bibliotece na jego pierwowzór, który postanowiłam przeczytać. I zrobię to, a potem obejrzę serial i porównam jedno z drugim. Taki mam szalony plan.
  • " Fatalna lista"- Siobhan Vivian
Wzięłam tę książkę, bo bardzo spodobał mi się opis na okładce. Pomyślałam, że wyjść z tego całkiem niezła historia i mam dość duże oczekiwania względem tej powieści. Z resztą, przeczytamy zobaczymy. Oto opis: 
Piękno i brzydota nie zawsze są kwestią wyglądu.
Wyobraź sobie, że gdy przychodzisz do szkoły, oczy wszystkich są wbite w jeden punkt.
W listę.
Czy znajdziesz na niej swoje nazwisko? A jeśli tak, to w której kategorii?
Co roku ktoś - nie wiadomo, kto - wybiera dwie dziewczyny z każdego rocznika. Jedna zostaje okrzyknięta najpiękniejszą, druga - najbrzydszą.
O tych spoza listy natychmiast się zapomina. Wybrane nagle znajdują się w centrum uwagi całej szkoły. 
Na liście są nazwiska ośmiu dziewcząt. W świecie po liście ich życie już nigdy nie będzie takie samo. "
  • "Całkiem obcy człowiek"- Rebbeca Stead
Nie mam pojęcia, dlaczego pożyczyłam tę książkę. Może ze względu na opis, a może na to że przeczytałam kilka jej stron i w sumie się w nią odrobinę wciągnęłam. Nie wiem. Czekam na coś super!


To już wszystko jeśli chodzi o książkową część tego posta. Teraz przechodzimy do szybkiego blogowego podsumowania .

  • KWIECIEŃ:











No, teraz to już wszystko. Skończyłam ten post. Po czterech godzinach pisania wreszcie go skończyłam :D
Mam nadzieję, że to, co napisałam czytało wam się w miarę przyjemnie. Dajcie znać, czy czytaliście którąś z wymienionych przeze mnie książek i jakie wrażenie na was one wywarły. 

Tymczasem żegnam się z wami i życzę wam dobranoc :)








Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...