Jeśli wydaje wam się, że ten serial jest pokręcony, to już nie mogę doczekać się waszych reakcji, jak zobaczycie jaka magia rozgrywa się w sezonie drugim, a co dopiero trzecim. O czwartym nie wspominając. Jest tam tyle zwrotów akcji, że aż głowa mała! Rzadko kiedy udaje mi się wciągnąć w oglądanie jakiegoś serialu, a tym bardziej dotrzeć do końca trzeciego sezonu. Bardzo łatwo się nudzę i ciężko mnie przy czymś zatrzymać na dłużej.
Z początku, nie byłam przekonana do oglądania "iZombie", gdyż bałam się, że będzie on podobny do "The Walking Dead ", który to kompletnie mi nie podszedł i do którego prawdopodobnie już nie wrócę. Jednak, po obejrzeniu kilku pierwszych odcinków tak strasznie się wciągnęłam, że.... no, aktualnie jestem na piątym odcinku i wciąż próbuję ogarnąć umysłem, co się wyprawia w czwartym sezonie.
Co spowodowało, że przywiązałam się do tego arcydziwnego serialu? Może główna bohaterka, która co odcinek zachowuje się inaczej. Może jej znajomi przeżywający rozterki każdego rodzaju, a może fakt, że w "iZombie" bycie złym jest równoznaczne z byciem po prostu super ( tak Blaine, mówię o tobie).
Myślę, że najbardziej podoba mi się fabuła, która choć w pierwszym sezonie jest trochę depresyjna, to w kolejnych sezonach wciąga, jak spaghetti. Wątki prowadzone są w bardzo ciekawy sposób, akcja jest wartka, a czarny humor doskonały.
Właśnie, humor.
Nigdy nie myślałam, że śmierć może być zabawna. Ten serial
udowadnia, że jednak może. Co odcinek ktoś umiera, a jego lub jej
śmierć nie tylko zazwyczaj jest tajemnicą rozwiązywaną w danym
momencie. Liv za każdym razem zjada mózg zmarłego, dostając w
pakiecie z obiadem emocje, wspomnienia, a co ważniejsze charakter
zmarłego. Tak, właśnie. Nie tylko zjada daną osobę, ale mentalnie się w nią zmienia. Wokół tego motywu zbudowanych jest tak
wiele śmiesznych żartów, że w pewnym sensie zaczynamy zapominać
o tym, że osoba, którą Liv jest w danej chwili jeszcze przed
chwilą świetnie bawiła się w klubie. A zaraz potem odstrzelono
jej głowę.
Ravi Chakrabarti ( Rahul Kohli) to tylko jedna z wielu, wielu postaci mistrzowsko operującymi sarkazmem. Jednakże, wyróżnia go fakt, że nie jest zombie, więc jego żarty nie pochodzą z gąbki będącej pożywieniem, a wynikają z jego charakteru. Myślę, że humor jest jego defensywą przeciwko codziennej pracy z trupami i odreagowaniem bycia drugim, na równi z Liv, detektywem w serialowych śledztwach. W pierwszych dwóch sezonach, wydaje się być typowym żartownisiem. Dopiero w późniejszych odcinkach jego postać zostaje rozwinięta, ukazując jego charakter i to, co stoi za co sekundę rzucanymi dowcipami. A już w czwartym sezonie....
Tymczasem żegnam się z wami i życzę miłego piątku oraz jeszcze lepszego weekendu :)
Demetria
Obejrzalam caly serial i musze stwierdzic ze o ile pierwszy sezon mi sie podobal to potem bylo tylko gorzej ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż, nie wszystkim musi wszystko pasować :)
Usuń