No, ale nie o tym chciałabym dzisiaj wam opowiedzieć. Jasne, było super i tak dalej, ale po powrocie uderzyły we mnie moje wcześniejsze przemyślenia tyle, że ze zdwojoną siłą. Jakież to przemyślenia, zapytacie? No cóż, głównie takie dotyczące roku szkolnego.
Jak wiecie, w maju zdaję maturę. Jako przedmioty podstawowe wybrałam polski, matematykę i niemiecki, a na rozszerzeniu polski, matematykę, wiedzę o społeczeństwie i angielski. Tak, porwałam się na zdawanie ciężkich przedmiotów, ale zależy mi na dostaniu się na studia w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie, a w tamtym roku próg punktowy wynosił 247 punktów. O co się najbardziej boję? W zasadzie nie wiem. Wiem, wierzę w to, że jestem w stanie się przygotować, choć mam też świadomość moich słabości. Czasem staram się robić wszystko jak najszybciej, a zazwyczaj nie kończy się to zbyt dobrze, bo jak mówi przysłowie " Jak się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy". Lubię też być przeświadczona o swojej nieomylności, choć niestety moje racje nie zawsze są prawdą. Mimo wszystko moją zmorą, moim najgorszym koszmarem jest sam fakt PISANIA testu maturalnego. Serio, jak widzę przed sobą białą kartkę, to automatycznie wszystko, co wiem dziwnym trafem wylatuje mi z głowy. Jestem przerażona, bo może tak stać się też na maturze, a to by była całkowita katastrofa.
Kolejną sprawą jest blog. Ostatnio świętowałam z wami trzy lata jego istnienia, z czego ogromnie się cieszę, ale niestety muszę wam się do czegoś przyznać. Pisanie bloga nie przynosi mi już tak wielkiej radochy jak kiedyś. Nie zrozumcie mnie źle, wciąż lubię pisać i dzielić się z wami moimi przemyśleniami. Jednakże, minęły trzy lata odkąd założyłam Podróże Międzyksiążkowe i tak jak zmieniłam się ja, tak też na przestrzeni tych lat zmieniał się mój blog i choć te zmiany były niewielkie, ledwo widoczne, to powiem szczerze, że myślę o wprowadzeniu troszkę bardziej konkretnych zmian. Na moim blogu nadal chciałabym pisać o książkach, ale nie tylko. Od września będę znacznie częściej poruszała tematy związane ze szkołą, nauką, produktywnością i językami. Poza tym przynajmniej dwa razy w miesiącu będę chciała pisać takie pogadanki na wszelkie tematy, nie tylko związane z literaturą, ale też z moimi osobistymi przemyśleniami. Mam nadzieję, że mimo tych zmian związanych ze zmianą tego kim jestem i jaka jestem, zostaniecie ze mną i wciąż będziecie czytać moje posty.
Czytanie książek też jest dla mnie lekko drażliwym tematem. Kiedyś czytałam, a w zasadzie pochłaniałam ogromne ilości książek z różnego gatunku. Uwielbiałam to, było to częścią mojego życia. Z biegiem lat jednak mój entuzjazm osłabł, aż w końcu... ech, wystarczy popatrzeć na moje statystyki czytelnicze z ostatnich miesięcy. No błagam, toż to jakaś masakra. Nie chodzi tu tylko o to, że zmienił się mój gust, bo aktualnie sięgam po tak rozbieżne gatunki, ale o sam fakt, że czytanie już nie jest czymś, co robię z przyjemności, a ostatnimi czasy zazwyczaj z nudów.
Zaczęłam też pozbywać się części moich książek- 50 z nich wystawiłam dziś do sprzedaży na lubimy czytać i na olxie. Mam nadzieję, że uda mi się je, może nie wszystkie, ale sprzedać, bo chciałabym pokupować sobie więcej książek psychologicznych, mówiących o osiąganiu celów i o produktywności, bo takie teraz mnie interesują. Oczywiście, nie rezygnuję całkowicie z powieści młodzieżowych, przygodowych, czy fantasy. Takie też chcę czytać, choć w zmniejszonych ilościach.
To już wszystko na dzisiaj! To była taka totalnie niezaplanowana, od czapy pogadanka, którą napisałam, żeby wam się trochę wygadać. Dzięki, że jakimś cudem wytrzymaliście do końca tej mojej wspaniałej paplaniny :)
Pozdrowionka, dobranoc :D
uwielbiam czytać te twoje pogadanki:)
OdpowiedzUsuńMiło mi:)
Usuń