poniedziałek, 8 kwietnia 2019

#91: Dotyk Julii ( Tahereh Mafi)- recenzja

Hej ludziki! Nie będę was okłamywać, strasznie ciężko mi się ostatnio pisze. Nie tylko bloga, wszystko. Czytać też prawie nie mogę. Nie wiem, co się dzieje. Na szczęście wciąż mam notatki do recenzji trzech książek, więc dopóki nie wróci mi wena do czytania i wciąż będzie mi to zajmowało tak dużo czasu, będę korzystać ze starych notatek. Trudno.

Oryginalny tytuł: Shatter Me
Tytuł polski: Dotyk Julii
Autor: Tahereh Mafi
Tłumacz: Małgorzata Kafel
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 336

[UPDATE 2019: Przepraszam za użycie opisu z lubimyczytac.pl ale kompletnie nie pamiętam fabuły tej książki]
Nikt nie wie, dlaczego dotyk Julii zabija. Bezwzględni przywódcy Komitetu Odnowy chcą wykorzystać moc dziewczyny, aby zawładnąć światem. Julia jednak po raz pierwszy w życiu się buntuje. Zaczyna walczyć, bo u jej boku staje ktoś, kogo kocha. 

Książka nie jest rewelacyjna, to muszę od razu przyznać. Mimo to, ma w sobie coś takiego, co sprawia, że jest ona niesamowicie wciągająca. Nie potrafiłam się oderwać i bardzo szybko ją skończyłam. Jednocześnie nie wywołała we mnie żadnych emocji, więc myślę, że czytałam ją raczej z czystej ciekawości jak autorka zakończy pierwszy tom serii, niż z niewymuszonej chęci do zapoznania się z tą książką. Wszystko w powieści było takie "okej", ale nic więcej. Szału nie było.
Niestety, dużym minusem tej książki był kolejny bezsensowny trójkąt miłosny, jakich jest pełno w powieściach. Nie wiem, może odbierałam go tak negatywnie, bo bohaterowie byli mi kompletnie obojętni. Tak, wszyscy. A może po prostu widziałam motyw trójkąta miłosnego w tylu książkach, że już zdecydowanie mam go dość.

"Spędzałam życie wsunięta między kartki książek. Z braku bliskości z ludźmi budowałam więzi z papierowymi postaciami. Przeżyłam miłość i stratę z powieści historycznych, doświadczyłam dojrzewania przez analogię. Mój świat jest utkaną ze słów pajęczyną, splatającą kończyny, kości i ścięgna, myśli i obrazy. Jestem istotą złożoną z liter, postacią stworzoną przez zdania, wytworem wyobraźni, fikcją. "

Wracając do postaci, nawet Julia- główna bohaterka mnie nie denerwowała, co się rzadko zdarza w moim przypadku. Była mi tak totalnie obojętna, że nawet gdyby zginęła już na początku książki, w ogóle bym się nie przejęła.
Warner okropnie przypomina Jonathana z serii "Dary Anioła"- też jest psychopatą z obsesją na punkcie kobiety, która go nienawidzi i też podejmuje próbę pokazania jej swojego świata, jeszcze bardziej ją do siebie zrażając. Niestety, to kolejna postać, która była mi obojętna. No, był jeden moment, kiedy chciałam go udusić ale to tyle.
Co do Adama, myślę że jest po prostu zbyt idealną postacią i dlatego... chyba wiecie, co chcę powiedzieć.

Wątpię, że kiedykolwiek sięgnę po kolejny tom z tej serii. Słyszałam dużo dobrego i się niestety zawiodłam. Tyle w temacie.

OCENA: 6/10






4 komentarze:

  1. Ciekawa, lecz jak na Ciebie dosyć krótka recenzja. Co do samej książki mnie również nie porwała pomimo początkowego zachwytu nią.

    Może przeczytasz serię Sarah J. Maas o dworach? Jestem ciekawa Twojej opinii na temat tej serii ☺️

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo zachęcająca recenzja, super przedstawiłaś książkę:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...