czwartek, 2 kwietnia 2020

#96: Sookie Stackhouse 1: Martwy aż do zmroku ( Charlaine Harris) - recenzja

Hej ludziki! Jak wam mija tydzień? Ja siedzę w domu, choć dziś udało mi się wyjść na rower. Strasznie się cieszę, bo już miałam dość bycia zamkniętym w czterech ścianach, gdy na dworze piękne pogoda.

Oryginalny tytuł: Dead until Dark
Autor: Charlaine Harris
Tłumacz: Ewa Wojtczak
Wydawnictwo: MAG (pl)/ Gollancz (en)
Rok wydania: 2004 (pl)/ 2009 (en)
Liczba stron: 326

Z racji tego, że moja wena czytelnicza do mnie powoli wraca, dziś przychodzę do was z recenzją książki, którą przeczytałam tydzień temu. Właściwie ponownie przeczytałam, bo moje pierwsze spotkanie z serią autorstwa pani Harris miało miejsce jeszcze w 2013 roku. Czytałam wtedy wszystko, co związane z wampirami! Oczywiście, spowodowane było to moją miłością do sagi "Zmierzch", od której zaczęła się moja wampiryczna obsesja. Tak więc, jako szalona czternastolatka pomaszerowałam któregoś dnia do biblioteki znajdującej się niedaleko domu mojej babci i zgarnęłam z półki wszystkie 11 tomów serii o Sookie Stackhouse. Żebyście widzieli minę bibliotekarki! Do tej pory ją pamiętam...
Ale nie popadajmy w melancholię, bo recenzja sama się nie napisze.

Odkąd wampiry zdecydowały się wyjawić sekret o swoim istnieniu w publicznej telewizji, ludzie zaczęli przyzwyczajać się do nowej rzeczywistości, w której to krwiopijcy- dawniej postaci z koszmarów i horrorów  - próbują być częścią społeczeństwa. Bon Temps, małe miasteczko w Luizjanie, jak to wszystkie konserwatywne miasteczka, gdzie wszyscy się znają, podchodzi do całej tej sytuacji bardzo sceptycznie. Niewielu mieszkańców widziało prawdziwego wampira i niewielu chciałoby go spotkać. Wyjątkiem jest Sookie- młoda kelnerka, która nie potrafi ukryć podekscytowania, gdy któregoś dnia w jej barze zjawia się 173 letni Bill. Dziewczyna wie, co znaczy być postrzeganym jako dziwoląg- sama posiada umiejętność czytania w myślach, która jest według niej tylko problemem. Jednak, gdy udaje jej się podsłuchać ludzi, którzy chcą zabić nowego wampira w mieście, Sookie rusza z pomocą. Ta noc i wydarzenia, które po niej nastąpią zmienią życie kobiety i wplączą ją w wiele niebezpieczeństw. Czy Sookie poradzi sobie z nowymi wyzwaniami?

" Martwy aż do zmroku" to powieść, którą ciężko jest mi ocenić. Z jednej strony, przemknęłam przez nią w ciągu kilku dni, co jest świetnym wynikiem biorąc pod uwagę jak wolno ostatnio czytam. Fabuła była ciekawa, przyznaję. Zainteresował mnie temat wampirów i tego, w jaki sposób starają się przystosować do koegzystowania z ludźmi. Byłam ciekawa tego, jak ich świat wpływa na świat ludzi: czy się dogadują, czy istnieje dyskryminacja, co wampiry piją zamiast krwi, jakie nowe możliwości otworzył kryminalistom wampirowy coming-out. Czy dostałam odpowiedzi na te pytania? No właśnie nie bardzo. Rozumiem, jest to dopiero pierwsza część serii, dlatego może nie powinnam się czepiać. Jednakże, zamiast budowania świata przedstawionego ( z naciskiem na wampirzy świat), dostałam zagadkę kryminalną z wampirami w tle. Nie zrozumcie mnie źle, odkrywanie jej wraz z bohaterami sprawiło mi wielką radochę, ale nie tego oczekiwałam.

" Nie wiedziałem, czego pragnę, dopóki nie odkryłem, że mogę to stracić."

Bohaterów polubiłam, nawet główną bohaterkę, co jest bardzo dziwne, bo ja zazwyczaj nie znoszę głównych bohaterek. Na szczęście, Sookie nie była tak głupiutką ani bezbronną osobą, jak mi się zdawało. Potrafiła postawić na swoim, odszczeknąć się i postawić pewne granice. Prawdą jest, że nie rozumiem co było takiego w Billu, czego nie mogła znaleźć w innych chłopakach ale może dowiem się w kolejnych tomach. Bill był ...no był. I tyle o nim pamiętam. Nie był może zdepresjonowanym Edwardem ale było w nim coś, co mnie cholernie irytowało. Nie wiem jeszcze co, tego też się pewnie dowiem później. Reszta bohaterów? No cóż, wampiry jak wampiry- żądne krwi, szalone, wyuzdane ( lub "wyzwolone"), ludzie ja ludzie- każdy ze swoimi problemami. Największym pozytywem jest to, że aż do samego końca nie spodziewałam się, kto może być mordercą. Przeżyłam mini-szok jak zostało to ujawnione.

Myślę, że mogę przestać już lać wodę i przejść do rzeczy. Były w tej książce momenty, które mnie zdegustowały. I to bardzo. Zacznijmy może od dialogów między bohaterami, które czasem były tak żałosne i wzbudzające niesmak, że to się aż w głowie nie mieści. Ja rozumiem, że seks jest naturalną potrzebą ludzką ale ilość tego seksu jest tutaj wręcz odstraszająca i obrzydliwa. Tak jak pewne pomysły autorki: 1) zmiennokształtny udaje psa, obserwuje koleżankę po fachu jak ta się przebiera, ładuje jej się do łóżka i budzi się jako nagi facet i jeszcze jest zdziwiony, że kobieta jest wkurzona; oraz 2) seksualizowanie picia krwi i robienia z tego czegoś podniecającego. No błagam was! Pierwsza część to ewidentne naruszanie czyjejś prywatności i wykorzystywanie empatii i wrażliwości tej osoby. Druga jest po prostu ...



Nie umiem tego dosadniej opisać. Mam tylko nadzieję, że kolejne tomy nie będą zawierały wielu takich " smaczków".

OCENA: 7/10 na zachętę



4 komentarze:

  1. Mam na mieszkaniu którąś część tej serii (po angielsku) i aż ciekawa jestem, czy to aż tak wzbudza mieszane uczucia. Bo zainteresowałam się teraz bardzo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, ze lepiej by mi się czytało o wampirach próbujących koegzystować z ludźmi niż o miłości między dziewczyną nie mogącą się zdecydować na wilkołaka lub wampira. Mimo mieszanych uczuć mogłabym dać szansę książce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, masz rację. Masz 100 procentową rację :D Wiesz, zawsze możesz przeczytać pierwszy tom i zobaczyć, czy ci się spodoba, czy nie. Wtedy zdecydujesz, czy warto czytać tę serię, czy nie.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...