Po przeczytaniu pierwszej części (odsyłam do recenzji książki Nefilim) stwierdziłam, że gdzieś tam w tyle mojej głowy mieszka jakiś denerwujący bibliofil , który wciąż powtarza: chce więcej,więcej. Ja głupia przystaję na jego prośby i pożyczam kolejne części. Tak było i w tym przypadku.
Książka opowiada o dalszych losach półanioła Aarona, anioła Kamaela i labradora o imieniu Gabriel. Tym razem muszą stawić czoło potworowi stworzonemu przez Boga 5 dnia powstawania świata . Pragnie on zemścić się za zesłanie go w głębiny oceanu. Oczywiście jak każdy czarny charakter , chce zawładnąć światem. Czy mu się to uda? To musicie doczytać sami.
Powieść dość nudnawa w porównaniu z poprzednią. Oczywiście, wciąż wciągająca i ciekawa, jednak niestety akcja nie jest tak wartka jak w Nefilimie. Więcej przemyśleń, powoli odkrywana tajemnica i przerażające stwory, to to, czego możemy się spodziewać po Lewiatanie. Dodatkowo żegnamy się z wątkiem Werchiela, jest on poruszany w zaledwie trzech rozdziałach, przy czym dowiadujemy się z nich jaki los spotkał brata głównego bohatera. Autor kolejny raz używa schematu, który na prawdę mnie denerwuje. Bohater przez ponad połowę książki powstrzymuje swoje anielskie moce i utrzymuje, że nie potrafi lub nie może ich użyć ze względu na niebezpieczeństwo jakie stwarzają . Żeby maksymalnie podkręcić akcję , kilkanaście stron przed końcem Aaron uaktywnia anielską stronę swojej natury i rusza do walki rozwalając wszystko na swej drodze, czerpiąc z tego niemałą przyjemność.
A nie łatwiej by było rozłożyć tą tzw. akcję równomiernie na całą książkę?
Wisienką na torcie jest zakończenie, po którym nie będziecie się mogli nie uśmiechać przez kilka kolejnych godzin.
To chyba tyle na ten temat.... A nie, zapomniałam o okładce.
W porównaniu do okładki pierwszej części ta jest słaba, nieadekwatna do treści książki. Wciąż te same kolory i czcionka tytułu to chyba jedyny plus. Nie rozumiem, co ta dziewczyna robi na okładce, o ile to jest dziewczyna. Może odnosi się to do zakończenia, którego nie zdradzę :D
OCENA: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz