poniedziałek, 11 grudnia 2017

#76: Anna i Pocałunek w Paryżu ( Stephanie Perkins)- recenzja

Hejka ludziki! Dziś recenzja książki, którą przeczytałam ( i zrecenzowałam na brudno) dobre trzy lata temu. Dziwne, że do tej pory nie udało mnie się wstawić tej recenzji. No nic, ważne że udało mi się znaleźć tę notatkę. Oto, co wtedy naskrobałam. Jeśli będę chciała jakąś informację uaktualnić, to zaznaczę dany fragment na czerwono. Do dzieła!

Długo wzbraniałam się przed przeczytaniem tej książki. Obawiałam się, że będzie to zwykła bajeczka o miłości, czy raczej zadurzeniu szarej myszki w super popularnym chłopaku, który dziwnym trafem zaczyna się nią interesować. Mimo wszystko postanowiłam się przełamać i doznałam szoku! Ale co właściwie tak mnie zszokowało?

Oryginalny tytuł: Anna and The French Kiss
Autor: Stephanie Perkins 
Tłumacz: -
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 368

Wybaczcie, że znów posłużę się opisem z Lubimy Czytać, ale powiem szczerze, że umykają mi pewne części fabuły tej powieści i nie chcę napisać o czymś, czego w niej nie ma.

,,Każda siedemnastolatka byłaby wniebowzięta, gdyby ojciec postanowił wysłać ją na rok do Paryża. Ale Anna jest szczęśliwa w Atlancie – ma fajne liceum, najlepszą przyjaciółkę i chłopaka… no prawie. Więc nie skacze do góry z zachwytu. Paryż wcale jej się nie podoba – dopóki w nowej szkole nie pozna Eti enne’a. Eti enne jest superparyski, megaprzystojny i ma wszystko – niestety, z dziewczyną włącznie. Ale przecież w Paryżu każde marzenie może się spełnić. Czy najbardziej romantyczny rok w najbardziej romantycznym mieście świata zakończy się tak wyczekiwanym przez Annę najbardziej romantycznym pocałunkiem ? "

Powieść wciągnęła mnie w swój świat już od pierwszej strony. Nim doszłam do połowy, pochłonęła mnie tak bardzo, że już nie umiałam się od niej oderwać. Z uwagą i zapartym tchem śledziłam losy głównej bohaterki, raz za razem marszcząc brwi w akcie zaciekawienia, frustracji, czy wściekłości. Fabuła tej książki wydaje się być banalna i w dużym stopniu taka jest, ale w trakcie czytania ta banalność nie jest taka rażąca. Powieść zawiera niezwykle zabawne dialogi i sytuacje, które są takim promyczkiem wśród ponurych fragmentów. Dzięki temu obie strony idealnie się równoważą, raz wywołują u czytelnika radość, śmiech i sprawiają, że na twarzy pojawia się banan, a raz napinają atmosferę do granic wytrzymałości, powodując płacz, nieposkromioną złość i chęć rozszarpania na strzępu pierwszej osoby, która ośmieli się przerwać nam czytanie. Roztapia nawet najbardziej rozważne i skamieniałe serca sprawiając, że choć na chwilę przechodzą one na romantyczną stronę mocy. Serio, nie potrafię zrozumieć, dlaczego tyle zwlekałam z zapoznaniem się z nią.

Nie raz słyszałam, że "Anna i Pocałunek w Paryżu" jest niezwykle prawdziwa, pokazuje młodzieńczą miłość taką, jaka jest naprawdę. Czy się z tym zgadzam? I tak i nie. Jestem realistką, wiem że gdy jakaś dziewczyna- zwykła, przeciętna nastolatka- zakochuje się w jakimś nie byle jakim lecz najprzystojniejszym, najmilszym i najbardziej lubianym chłopaku, to rzadko kończy się to wielką miłością i wspólnym życiem. Zazwyczaj taki koleś nawet nie wie, że ona istnieje, a co dopiero odwzajemnia jej uczucia! To się zdarza niezwykle rzadko, raz na milion, prawie w ogóle. Książka jest więc nie do końca realistyczna i muszę z przykrością stwierdzić, że powiela niektóre schematy typowych młodzieżowych romansów. Jednakże, nie jest ckliwym romansidłem, zwykłym harlekinem. Porusza też inne, poważniejsze tematy takie jak konflikty między rodzicami, a dziećmi, problem odnajdywania się w nowej sytuacji- trudnej i z początku przerażającej, problem ciągłego pragnienia kontaktu z drugim człowiekiem i samotności względnej.

,, Kocham cię tak, jak się kocha pewne ciemne rzeczy, potajemnie, w zasnutych mgłą zakamarkach duszy. "

Cała historia rozgrywa się w Paryżu i tak, jak w wielu książkach pokazywany jest on w samych superlatywach. Wiecie, miasto miłości- piękne, pełne magii i interesujących miejsc. Powiem szczerze, że odkąd osobiście odwiedziłam Paryż, nie potrafię zrozumieć fascynacji tym miejscem. Nie wiem, może akurat niefortunnie trafiłam na moment, w którym Paryż miał gorszy dzień, ale nie widziałam tego piękna, którym się tak wszyscy zachwycają. Mnie wydawał się on taki...zwykły. Nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia, oczekiwałam czegoś więcej. I wcale nie mówię o znalezieniu pośród jego uliczek wielkiej miłości, jak to się dzieje w książkach!

Nie ma bohatera, którego bym nie lubiła. Nawet licząc Amandę, która starała się na każdym kroku uprzykrzyć Annie życie. Co więcej, nawet jestem jej wdzięczna, ale dlaczego, nie mogę zdradzić. Wracając do tych bardziej pozytywnych bohaterów, nie będę oceniała każdego z osobna. Skupię się jedynie na Annie i Etienne. Najpierw kobiety.
Niezwykle polubiłam Annę, mam do niej szacunek- została wysłana do szkoły we Francji bez rozmowy z nią o tym, ale dała sobie radę. W prawdzie z pomocą innych, ale dała sobie radę. Ja na jej miejscu zachowałabym się jak połączenie Harrego Pottera w domu Dursleyów i fontanny- zamknęłabym się w pokoju, udawała że nie istnieję, jednocześnie wypłakując hektolitry łez.
AKTUALIZACJA: Podejrzewam, że już bym się tak nie zachowała biorąc pod uwagę fakt, że pcham się na studia za granicą. 
Dodatkowo, Anna pod pewnymi względami przypomina mnie. Tak samo łatwo się zakochuje ( już nie, piętnastoletnia Demetrio) oraz  denerwuje ją olewcze traktowanie nauczycieli przez uczniów ( taka byłam święta). Jej charakter bardzo mi się podobał; według mnie Anna była wspaniałą osobą i prawda jest taka, że od samego początku kibicowałam jej na wszelkich możliwych polach. Kiedy Anna zaczęła rozumieć swoje uczucia do Etienne, nie zachowała się nierozważnie, nie narzucała się. Gdy dowiedziała się, że jest zajęty, postanowiła (przynajmniej w teorii) odpuścić. Nie myślała o sobie ( prawie), na pierwszym miejscu stawiała innych. Myślę, że może dlatego nie potrafiła dostrzegać w ludziach ich złych stron, a widziała tylko te dobre. Miała w sobie ogromne pokłady empatii. Rozumiała ludzi, ale tylko wtedy, gdy oni sami mówili jej, co ich gryzie. Minusy tej postaci? Anna była niesamowicie naiwna. Poza tym wierzyła w to, w co chciała wierzyć, nie ważne czy było to prawdą.
AKTUALIZACJA: I to, drogie dzieci, nazywa się idealizacja postaci. 

,,Im lepiej wiesz, kim jesteś i czego chcesz, tym rzadziej pozwalasz, żeby coś wytrąciło cię z równowagi. "

Teraz Etienne - mój przyszły fikcyjny mąż ( o nie, nastoletnia Demetrio, tylko nie to). Dawno nie zakochałam się aż tak w książkowej postaci. St.Claire miał coś w sobie takiego, co przyciągało dziewczyny i jak widać na mnie ta super moc też zadziałała. Ten chłopak to prawie ideał. Dlaczego prawie? Do tego zaraz dojdziemy, ale na razie skupmy się na plusach. Był miły, pomocny, uczciwy, potrafił mówić w dwóch językach, a dodatkowo był nieziemsko przystojny. Dziewczyny, no czego chcieć więcej? ( może mniejszej ilości wazeliny?) W dodatku to romantyk! Minusy tego pięknisia? Bardzo łatwo wpadał w gniew, miał momenty depresyjne, uporczywie poszukiwał kontaktu z drugim człowiekiem, co sprowadzało się do tego, że nie potrafił rozstać się z dziewczyną, której ewidentnie już nie kochał, a która spotykała się z nim " dla szpanu". Bał się samotności, uczepił się tamtej dziewczyny jak koła ratunkowego zapominając, że przecież nie jest sam- miał grupkę przyjaciół i Annę. Nie potrafił również wybrnąć z zyskiem dla niego z kłopotów i sytuacji, w które w pewnym sensie sam się wkopał. Etienne St.Claire, to problematyczna postać i to właśnie wokół niej kręcą się wszystkie dramatyczne wątki tej książki. Szczerze powiedziawszy były momenty, w których byłam na niego niesamowicie wściekła. Denerwowało mnie jego niezdecydowanie i naprawdę nie dziwię się Annie, że chwilami traktowała go oschle. To, co on wyprawiał z jej uczuciami, to po prostu przechodzi ludzkie pojęcie. A mimo to...

Podsumowując, Anna i Etienne byli dla siebie stworzeni. Oboje działali na siebie jak narkotyk. Uzależnili się od przebywania w swoim towarzystwie. Z początku było to zwykłe koleżeństwo. Potem nasi bohaterowie mówili o sobie jako o przyjaciołach, choć widać było jak na dłoni, że między nimi iskrzy. Chętnie napisałabym więcej, ale boję się, że przez przypadek zdradzę jakiś ważny fragment fabuły.
Książkę zdecydowanie polecam i sama na pewno ją zakupię w najbliższym czasie.
AKTUALIZACJA: Do tej pory nie kupiłam tej książki i jakoś się nie dziwię. Z tego, co napisałam i przeczytałam mogę wysnuć kilka wniosków o mojej piętnastoletniej wersji siebie - zakochiwałam się w każdej postaci męskiej, idealizowałam opisywanych bohaterów i zdecydowanie nie miałam pojęcia, co oznacza niezdrowa relacja w związku. Jak tylko będę miała wenę, to przeczytam tę powieść jeszcze raz i zrobię aktualizację z prawdziwego zdarzenia. Dopóki tego nie zrobię, postaram się zaufać sobie i polecę wam tę książkę, choć mam co do niej wątpliwości. 


OCENA: 9/10 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...