czwartek, 5 kwietnia 2018

PACZACZ MIESIĄCA #2: "iZombie", czyli serial, który podbił moje serce, a następnie zmiażdżył je końcówką trzeciego sezonu.

Witajcie ludziki! Dziś dawno planowany Paczacz Miesiąca- druga edycja. Ostatnim razem Audrey opowiedziała wam o tym, dlaczego uważa " Sherlocka" za najlepszy serial świata. Teraz moja kolej na zapoznanie was z serialami, czy raczej jednym z seriali, dzięki którym jakimś cudem udało mi się przeżyć klasę maturalną ( dwa tygodnie do końca roku!) .




Poznajcie Liv ( Rose Mclever). Jej życie było prawie idealne- zaczęła pracę jako kardiolog, szykowała się na ślub z mężczyzną, którego kochała, miała niesamowicie oddaną przyjaciółkę itd. Wiecie, jak to bywa z tym idealnym życiem... Do czasu. Pewnego wieczoru, znajoma z pracy zaprosiła ją na imprezę na jachcie. Zapowiadało się miło, ale niestety wszystko przerodziło się w koszmar i masakrę, kiedy jeden z pasażerów rozprowadził wśród imprezujących teoretycznie całkiem niewinny narkotyk. Skończyło się na mini apokalipsie zombie.
Tego wieczoru, Liv została zadrapana przez jednego z przemienionych i sama zaczęła zmieniać się w zombie. Jej życie runęło w gruzach. Bojąc się o życie bliskich, kobieta rzuciła narzeczonego, odcięła się od rodziny i zmieniła pracę na taką, w której mogła bezkarnie podkradać zmarłym mózgi. Ale spokojnie, gorzej już nie było! Tak właściwie, to zaczęło być już tylko lepiej. Nowa Liv znalazła wielu sprzymierzeńców, przed niektórymi nie musiała nawet ukrywać tego kim jest. A i jedzenie mózgów okazało się przydatne! Dzięki przebłyskom wspomnień właścicieli mózgów, nasza ZOMBIE-GIRL mogła zacząć nowe życie pomagając w rozwiązywaniu kryminalnych zagadek.





Jeśli wydaje wam się, że ten serial jest pokręcony, to już nie mogę doczekać się waszych reakcji, jak zobaczycie jaka magia rozgrywa się w sezonie drugim, a co dopiero trzecim. O czwartym nie wspominając. Jest tam tyle zwrotów akcji, że aż głowa mała! Rzadko kiedy udaje mi się wciągnąć w oglądanie jakiegoś serialu, a tym bardziej dotrzeć do końca trzeciego sezonu. Bardzo łatwo się nudzę i ciężko mnie przy czymś zatrzymać na dłużej.
Z początku, nie byłam przekonana do oglądania "iZombie", gdyż bałam się, że będzie on podobny do "The Walking Dead ", który to kompletnie mi nie podszedł i do którego prawdopodobnie już nie wrócę. Jednak, po obejrzeniu kilku pierwszych odcinków tak strasznie się wciągnęłam, że.... no, aktualnie jestem na piątym odcinku i wciąż próbuję ogarnąć umysłem, co się wyprawia w czwartym sezonie. 
Co spowodowało, że przywiązałam się do tego arcydziwnego serialu? Może główna bohaterka, która co odcinek zachowuje się inaczej. Może jej znajomi przeżywający rozterki każdego rodzaju, a może fakt, że w "iZombie" bycie złym jest równoznaczne z byciem po prostu super ( tak Blaine, mówię o tobie).


Myślę, że najbardziej podoba mi się fabuła, która choć w pierwszym sezonie jest trochę depresyjna, to w kolejnych sezonach wciąga, jak spaghetti. Wątki prowadzone są w bardzo ciekawy sposób, akcja jest wartka, a czarny humor doskonały.
Właśnie, humor. Nigdy nie myślałam, że śmierć może być zabawna. Ten serial udowadnia, że jednak może. Co odcinek ktoś umiera, a jego lub jej śmierć nie tylko zazwyczaj jest tajemnicą rozwiązywaną w danym momencie. Liv za każdym razem zjada mózg zmarłego, dostając w pakiecie z obiadem emocje, wspomnienia, a co ważniejsze charakter zmarłego. Tak, właśnie. Nie tylko zjada daną osobę, ale mentalnie się w nią zmienia. Wokół tego motywu zbudowanych jest tak wiele śmiesznych żartów, że w pewnym sensie zaczynamy zapominać o tym, że osoba, którą Liv jest w danej chwili jeszcze przed chwilą świetnie bawiła się w klubie. A zaraz potem odstrzelono jej głowę.  



Ravi Chakrabarti ( Rahul Kohli) to tylko jedna z wielu, wielu postaci mistrzowsko operującymi sarkazmem. Jednakże, wyróżnia go fakt, że nie jest zombie, więc jego żarty nie pochodzą z gąbki będącej pożywieniem, a wynikają z jego charakteru. Myślę, że humor jest jego defensywą przeciwko codziennej pracy z trupami i odreagowaniem bycia drugim, na równi z Liv, detektywem w serialowych śledztwach. W pierwszych dwóch sezonach, wydaje się być typowym żartownisiem. Dopiero w późniejszych odcinkach jego postać zostaje rozwinięta, ukazując jego charakter i to, co stoi za co sekundę rzucanymi dowcipami. A już w czwartym sezonie....

To już wszystko! Mam nadzieję, że udało mi się namówić was do obejrzenia chociażby tych kilku pierwszych odcinków pierwszego sezonu. Szczerze polecam i mam nadzieję, że jeśli zakochacie się w tym serialu tak, jak ja, to wrócicie do tego wpisu i zostawicie w komentarzach całe litanie na temat jego niesamowitości.

Tymczasem żegnam się z wami i życzę miłego piątku oraz jeszcze lepszego weekendu :)

Demetria






2 komentarze:

  1. Obejrzalam caly serial i musze stwierdzic ze o ile pierwszy sezon mi sie podobal to potem bylo tylko gorzej ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...