czwartek, 19 kwietnia 2018

#81: Slash ( Natalia Osińska) - recenzja

Witajcie! Piszę dziś ten post w ramach rozluźnienia i chwili wytchnienia od nauki. Matura niebawem, ale nie przejmuję się nią zbytnio. Pracowałam ciężko w tym roku, żeby dostać się na wymarzone studia i udało mi się to osiągnąć. Teraz pozostaje mi tylko zdać ostatni egzamin i cieszyć się ( albo nie) rozpoczęciem nowego rozdziału w życiu.
Wiem, że miała dziś pojawić się recenzja " Spójrz mi w oczy, Audrey" ale niestety nasza Audrey zajęta pisaniem wypracowania nie może spojrzeć mi w oczy, więc zamiast tego wstawiam przygotowaną wcześniej recenzję drugiego tomu serii " Fanfik".

Oryginalny tytuł: Slash
Polski tytuł: -
Autor: Natalia Osińska
Tłumacz: -
Wydawnictwo: Agora SA
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 319


Tosiek jeszcze niedawno był Antoniną. Tosiek jeszcze niedawno wstydził się siebie i nie był w stanie spojrzeć w lustro. Tosiek jeszcze niedawno był ze wzajemnością po uszy zakochany w Leonie, który nieba by mu przychylił. 
Teraz Tosiek jest tęczowym jednorożcem, pewnym siebie i odważnie obnoszącym się ze swoją tęczową normalnością. Tosiek chciałby, żeby Leon był równie otwarty jak on, ale Leon nie jest Tośkiem. Leon jest ... Leonem. Mieszka w małym mieszkanku, jego kalendarz jest wypełniony po brzegi korkami, które udziela, próbuje się uczyć do matury, a przy tym ma pełno problemów związanych z relacjami z rodzicami oraz z własną tożsamością. No, i kocha Tośka jak nic na świecie, choć nie potrafi się do tego przyznać, tak jak do tego, że jego kochanie coraz bardziej działa mu na nerwy. Asertywność też nie jest jego mocną stroną. Cały świat wali mu się na głowę.
Jak poradzi sobie w takiej sytuacji? Czy Leon wyjawi Tośkowi mroczną tajemnicę ze swojej przeszłości? I czy da sobie zrobić ombre na paznokciach?

Och, Leon! Mówiłam wam, że kocham Leona, prawda? Jego nie da się nie kochać, a cały "Slash" jest napisany z jego perspektywy! To lepsze niż tosty z serem, salami i majonezem! Bo Leon to świetna postać, może nawet lepsza niż Tosiek. Jak na osiemnastolatka przeżył wiele rzeczy, mieszka sam i stara się złożyć swoje życie do kupy, jednocześnie cały czas walcząc z samoakceptacją. Tak jak w pierwszej części Tosiek odkrywał na nowo siebie, tak Leon próbuje otworzyć się na świat i na miłość, którą otrzymuje od ukochanego, jego ciotki i nowych przyjaciół. Nie jest wylewny i ukrywa w sobie wszystko, powiększając rysę, która zabija go od środka. Niesamowicie ciężko było mi patrzeć na to, jak tajemnice niszczą nie tylko jego, ale jego relacje z Tośkiem. Współczułam Tośkowi, że mimo jego starań, żeby pomóc Leonowi poprzez zmuszenie go do oficjalnego coming-outu, nie dostawał podziękowań i pochwał tak, jak oczekiwał. Mimo wszystko jednak moje uczucia bliższe były Leona, rozumiałam dokładnie, dlaczego wściekał się na chłopaka za jego trudy. Dla Leona i właściwie dla wielu osób LGBT coming out, a tym bardziej publiczne okazywanie uczuć nie jest łatwe. Nie można oczekiwać, że ktoś, kto przez całe życie ukrywał to, kim jest, nagle zacznie zachowywać się totalnie wbrew swoim przyzwyczajeniom. Na to potrzeba czasu. 

" Lubił być pożyteczny. To prawie to samo co być potrzebnym. A stąd już tylko krok do bycia człowiekiem wartościowym. Nie wiedział tylko, jak się przelicza jedno na drugie. Czy dziesięć przysług to już krok w stronę posiadania jakiejś wartości w cudzych oczach? Bo we własnych, wiedział to doskonale, wciąż był nikim. "

Ciężko mi ocenić fabułę, bo choć była równie ciekawa, co w pierwszej części, to rozszerzała inne wątki i poruszała trochę inny, choć zbliżony temat. Zdecydowanie, ale to w stu procentach podoba mi się wątek Tosieona, który jest i był po prostu sztosem! Ich relacja jest skomplikowana, ale tylko dla nich. Mogliby się kłócić ile wlezie, a czytelnik i tak wie, że są sobie przeznaczeni, jak tost i majonez ( wybaczcie mi, jestem głodna). Nie da się im nie kibicować, bo Leon i Tosiek to dwie kompletnie różne galaktyki, które wirują z ogromną prędkością koło siebie, a gdy się łączą, to ... właściwie nie wiem, co się dzieje. Jeśli ktoś wie, co się dzieje po połączeniu się galaktyk jeśli to w ogóle możliwe, to niech mnie oświeci. Na pewno dzieje się wtedy wielkie bum i buchają fajerwerki. Może powstają jakieś czarne dziury, w które nieostrożny czytelnik natychmiast wpada. I zmienia się w tęczowego jednorożca, który ma ochotę zabić Natalię Osińską, jeśli nie napisze ona kolejnych części tej serii i nie skończy romansu Tosieona wielkim, epickim happy endem. 

" Radosna nienormatywność tryskała mu z uszu tęczowym strumieniem. "

Przepraszam was, okropnie pisze mi się tę recenzję, bo nie wiem, co jeszcze mogłabym powiedzieć o tak genialnej powieści. Bohaterowie są rewelacyjni, w szczególności prze-zarąbista ciocia Idalia, treść książki powala na kolana, a kiedy w końcu pada " Kocham cię", chce się płakać. Ja płakałam. I wy też będziecie. Dlatego właśnie MUSICIE przeczytać " Slash", a jeśli nie czytaliście " Fanfika", to przeczytajcie najpierw to, a potem wróćcie do " Slasha". Ta duologia ( wiem, że będzie trzecia część, ale oczekuję serii na miarę liczby " Szybkich i wściekłych") to jedne z najlepszych powieści jakie kiedykolwiek czytałam i nie wyobrażam sobie życia bez nich. Tak samo jak bez tostów z majonezem. Żegnam was i idę jeść, bo od tych romansów robię się głodna!

A jak nie przeczytacie tych książek to dojadą was mickiewiczowscy kumple z Wilna. I wtedy już nic więcej nie przeczytacie!

Demetria

OCENA: 10/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...