Dzisiejszą recenzję tworzę z notatek zrobionych dobry rok temu, więc weźcie pod uwagę, że moje spojrzenie na tę książkę mogło się zmienić. Mimo to, zostawiam moją opinię taką jaką była zaraz po przeczytaniu " Losing Hope". Może kiedyś zrobię aktualizację, ale na razie wszystko zostaje takie jak było.
Oryginalny tytuł: Losing Hope
Autor: Colleen Hoover
Tłumacz: Piotr Grzegorzewski
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2015
Liczba stron: 355
Gdy Dean Holder był mały przyjaźnił się z pewną dziewczynką. Pewnego dnia dziewczynka została porwana na jego oczach. Rozpoczął więc poszukiwania, które nie przynosiły żadnych rezultatów. Wiele lat później jego siostra popełniła samobójstwo. Zaraz pod jego nosem. Wyrzuty sumienia nie pozwalają mu żyć normalnie. Obwinia się o dawne i teraźniejsze tragedie.
Co się stanie gdy chłopak całkiem przypadkiem spotka od dawna poszukiwaną przez niego przyjaciółkę? W jaki sposób odmieni to jego życie? I jak odmieni to życie Sky?
Zaniemówiłam. Nie wiem, co powiedzieć. " Losing Hope" jest równie rewelacyjna, co " Hopeless". Martwiłam się, że wprowadzi mnie ona w kolejną otchłań rozpaczy, ale na szczęście udało jej się odrobinę rozluźnić atmosferę swojej poprzedniczki. Czytając ją, targały mną różne emocje- od smutku po radość, od zrozumienia po szok. Niesamowicie miło spędziłam czas przy jej czytaniu.
Muszę jednak wspomnieć o jednej rzeczy, która mnie powaliła swoją głupotą. Zakończenie. To coś doprowadziło mnie na skraj wytrzymałości psychicznej. Myślałam, że już widziałam głupie rozwiązania wątków, ale uwierzcie, że wątek Leslie pobija wszystko. Jeśli czytaliście, wiecie o czym mówię i dlaczego uważam, że gdyby Holder wcześniej przeczytał pamiętnik siostry, tej książki w ogóle by nie było. Ba! Nie byłoby nawet " Hopeless".
,, Ciekawe, czy człowiek zakochuje się w jednej charakterystycznej cesze drugiej osoby, czy od razu w niej całej. Bo ja chyba właśnie się zakochałem w jej poczuciu humoru. A także w jej szczerości. I chyba też w jej ustach, ale nie jestem pewien, bo nie pozwalam sobie za długo na nie patrzeć. "
Po przeczytaniu tej książki zdecydowanie zmieniłam swoje nastawienie w stosunku do Deana Holdera. To o wiele lepszy bohater niż Sky! Dopiero ta powieść uświadomiła mi jego wewnętrzną wrażliwość i prawdziwy charakter. Wiecie, czasem chcielibyśmy wiedzieć, co danej osobie chodzi po głowie. W " Hopeless" chłopak działał mi na nerwy, bo nie mogłam zrozumieć dlaczego działa tak, a nie inaczej. Teraz już wiem i znam jego pobudki, i mogę szczerze powiedzieć, że współczuję mu tego, co go spotkało. Okazał się nie być gburem, za jakiego go miałam. Był ponury, ale to dlatego, że nie mógł dojść do ładu z samym sobą, a świat wokół jeszcze bardziej go przytłaczał.
Mimo wszystko, nie mogę wybaczyć mu nieprzeczytania tego głupiego pamiętnika. No nie mogę.
Dużym zaskoczeniem był dla mnie Bracken, który jak się okazało, przy Sky zachowywał się całkowicie inaczej niż przy znajomych płci męskiej. W " Losing Hope" przestał być przerysowanym do granic możliwości gejem z amerykańskich filmów. Stał się gościem, który jest w stanie skopać ci tyłek tymi swoimi różowymi butami jeśli w jakiś sposób go wkurzysz. Polubiłam tę postać o wiele bardziej dzięki poznaniu drugiej strony jego charakteru.
Cieszę się, że w końcu miałam szansę poznać najlepszego kumpla Holdera. To bardzo dziwny bohater, nie wiem czy go lubię, czy wręcz odwrotnie. Z jednej strony irytowało mnie jego pozytywne podejście do wszystkiego. Z drugiej jednak, to dzięki niemu nieraz wybuchałam śmiechem. To on, jego przemyślenia i stwierdzenia bawiły mnie do łez.
Podsumowując, tak właśnie wygląda moja opinia o " Losing Hope". Tak, jak mówię, od czasu jej przeczytania minął dobry rok, ale przyznam się wam, że chętnię wrócę do tej książki. Może nie jest to jakaś rewelacyjna powieść zmieniająca życie na lepsze, ale na pewno warto ją przeczytać.
OCENA: 8/10
Mam ogromną ochotę na coś od Hoover. Tylko sam nie wiem od czego zacząć... Może właśnie od "Losing Hope"?
OdpowiedzUsuńhttp://maasonpl.blogspot.com/
Radzę ci zacząć od " Hopeless", bo " Losing Hope" jest jej kontynuacją, czy raczej jej uzupełnieniem.
UsuńW pewnym sensie zgadzam się z Twoją opinią, ale tylko w pewnym. Dla mnie ta historia jest 100000 razy lepsza od "Hopeless" dlaczego? Bo tu jest główny bohater całej tej historii :D
OdpowiedzUsuńJednak każdy ma swój gust i za to lubię Twoje recenzje! Piszesz o tym co Ty myślisz o danym temacie <3 <3
No ba! Tylko muszę przestać doszukiwać się jak największej ilości plusów nawet w złych książkach :D
Usuń