Pierwsze, co powinniście wiedzieć to to, że nie lubię wakacji. Nie cierpię lata jako pory roku, gdyż dla mnie oznacza ono zaczerwienione oczy, wiecznie zatkany nos i trupi wygląd. O i jeszcze wysypkę jeśli nie uda mi się posmarować kremem z filtrem ( polecam uczulenie na słońce). Z drugiej strony, lubię lato. Nie wiem czemu, chyba z zasady, od tak. Mam więcej czasu na pisanie bloga, czytanie książek, spotkania z moimi znajomymi szaleńcami i tak dalej. Proste rzeczy, za które śmiertelnicy lubią lipiec i sierpień.
Mimo to uważam, że miesiąc wakacji wystarczyłby na odpoczynek przed powrotem do nauki. Właśnie tak, pierwszą rzeczą, której będzie mi brakowało jest... nauka. Jestem osobą z natury bardzo nerwową, której myśli rozsadzają czaszkę, nie dając chwili wytchnienia. Dzięki szkole mogę skupić umysł na jednej konkretnej rzeczy i " wychillować". Oczywiście, do momentu, w którym znów będę musiała znaleźć sobie coś innego do roboty. Innymi słowy, nie mogę pozwolić sobie na to, by nie mieć zajętych myśli. W wakacje czasu wolnego jest tak ogromna ilość, że aż nie wiadomo, czym się zająć. Ba! Zazwyczaj sie zwyczajnie nic nie chce. Dlatego też powiem szczerze, że mam nadzieję, że wakacje przeminą szybko i że będę mogła wrócić do szkoły. Chociaż strasznie się tego powrotu boję, bo po wakacjach piszę maturę.
Ten rok szkolny spędziłam bardzo miło. Poprawiłam wyniki w nauce ( 4.11 na koniec), znalazłam wielu nowych przyjaciół, odnalazłam spokojniejszą cząstkę siebie. Śpiewałam jak najwięcej, pisałam kiedy tylko mogłam i czytałam... no właśnie, z tym czytaniem to już inna historia. Od września przeczytałam 20 książek. Wiem, to słaby wynik, ale ten rok obfitował u mnie w ciągłe nawroty kaca czytelniczego. Wciąż walczę z tą głupią blokadą, która nie pozwala mi czytać. No cóż, trzymajcie za mnie kciuki, żebym w końcu ją pokonała!
Jeśli chodzi o naukę, w tym roku jakoś się tak strasznie nią nie denerwowałam. Trzeba było się czegoś nauczyć, to się uczyłam. Nie obyło się bez marudzenia, ale sama potrafiłam się zmobilizować do tego, żeby ruszyć tyłek sprzed komputera i zrobić notatki z ostatnich tematów. Bardzo się z tego cieszę i mam nadzieję, że będę tak robiła również w przyszłym roku.
Z przedmiotów, które udało mi się pokochać, zdecydowanie przodują:
- Wiedza o Społeczeństwie- wielki szacun dla mojego nauczyciela, który z początku wydawał taki... nie niemiły, ale bardzo poważny. Okazał się być super gościem, dzięki któremu pokochałam WOS, który teraz planuję zdawać na maturze.
- Historia- zawsze lubiłam historię, ale jakoś tak mało któremu nauczycielowi udawało się do mnie trafić ( prócz pani z podstawówki). Panu, który w tym roku nauczał mnie historii też należą się podziękowania, bo dzięki jego niskiej barwie głosu i typowo dyrektorskiemu sposobie mówienia, jego wykładów słuchało się po prostu niesamowicie!
I tu dochodzimy do momentu mojego marudzenia, którego dziś... nie będzie! Jasne, jest kilka rzeczy które mnie denerwują, jak na przykład to, w jaki sposób naucza się języków obcych. Mimo wszystko, mimo tych kilku rzeczy uwielbiam chodzić do szkoły. Uwielbiam szkołę!
Cieszę się, że idą wakacje i że będę mogła trochę odpocząć od natłoku zajęć, ale nie zamierzam całkiem rezygnować z nauki. Planuję przez wakacje uczęszczać na zajęcia dodatkowe z matematyki, którą również zdaję rozszerzoną na maturzę. Na stówę będę siedziała nad językiem angielskim i WOSem, ale chciałabym też zabrać się wreszcie za język koreański, którego brzmienie mnie zachwyca i którego bardzo, ale to bardzo chciałabym się nauczyć.
Rety, jak ja tęsknię za czasem, w którym nadchodzące wakacje oznaczały czas wolny. Bo teraz to praca, praca, praca... Ale moja rada - czerpcie z tego czasu jak najwięcej! Bo później będzie tylko ciężej :P
OdpowiedzUsuńTakie jest życie- jak idzie zbyt łatwo , to znak że coś jest nie tak 😊
Usuń