piątek, 19 czerwca 2015

#25: Szukając Alaski- recenzja

Hej! Od dziś będę pisała recenzje w odrobinie innej formie niż ostatnio. Musicie mi wybaczyć ciągłe zmiany, ale eksperymentuję sprawdzając, który sposób pisania najbardziej mi odpowiada.
Nie przedłużając...

Przychodzę do Was dziś z książką, względem której miałam bardzo wysokie wymagania. Przeczytałam wiele pozytywnych wypowiedzi na jej temat, co było pierwszym i głównym czynnikiem, który skłonił mnie do przeczytania tej powieści. Drugim była obietnica złożona samej sobie, że przeczytam wszystkie napisane do tej pory książki autorstwa Johna Greena, poczynając od tej. Mowa tu o ,,Szukając Alaski", czyli powieści, od której dosłownie wszystko się zaczęło. Gdyby nie ona, John nie napisałby przepięknej historii miłosnej Gusa i Hazel. Czy jest ona jednak tak dobra, by porównywać ją do ,, Gwiazd naszych wina"? Zaraz się dowiecie.

Historia rozpoczyna się w momencie, w którym Miles postanawia opuścić rodzinne miasto i rozpocząć nowe życie, uczęszczając do Culver Creek w Alabamie. Nie spodziewa się, że poznane tam osoby pokażą mu świat, jakiego do tej pory nie znał- beztroski świat całonocnych libacji, nałogowego palenia, seksu i innych przyjemności. Doprowadzi to jednak do ciągu zdarzeń, których punkt kulminacyjny będzie nauczką, którą chłopak zapamięta na całe życie.


Książka jest pełna genialnych przemyśleń, nawiązujących do codziennego życia i dzięki temu prostych w odbiorze. Nie mogłam się wciągnąć w tę historię. Nie podobało mi się miejsce akcji, ani też sami bohaterowie. Irytowały mnie ich charaktery i zachowania. Do momentu, w którym pojawiła się Alaska. To niesamowicie dynamiczna, oryginalna, ale także enigmatyczna postać. Do końca nie było wiadomo kim tak na prawdę ta dziewczyna jest. Miałam wrażenie, że cały czas nosi maskę. Maskę pewności siebie, za którą skrywa się spokojna, lekko zadziorna, aczkolwiek delikatna i wrażliwa osoba.  Alaska była również książkoholikiem, czym u mnie zapunktowała. W książce porusza się temat tego, jaki stosunek ma młodzież do osób, które donoszą, skarżą , czy jak to tam inaczej nazwać. Otóż, nie zszokowało mnie to zbytnio, co więcej zainteresowałam się tym.  Sama zauważałam nieraz sytuacje, w których nazywano kogoś Konfidentem, obrażano i wystawiano na publiczne upokorzenie. Wyobraźmy sobie sytuację, w której pewna osoba widząc coś, co uważa za zachowanie wbrew pewnym zasadom, nawet podstawowego współistnienia z innymi ludźmi, zgłasza to do osoby wyżej postawionej.  Oczywiście, winni ponoszą karę lecz postanawiają się odegrać w mniej lub bardziej dotkliwy sposób. Taka osoba już nigdy niczego nie zgłosi, nawet gdyby to w jakimś stopniu zagrażało jej samej, bo będzie się bała przyczepienia łatki Konfidenta. To okropne! Uważam, że jest to problem, który powinien być częściej poruszany w powieściach dla nastolatków. Nigdy nie wiadomo, do kogo trafi apel o zaprzestanie działań przeciwko osobom, które pragną jedynie wyrazić swoje zdanie, swój sprzeciw. Wracając, wielki plus za ten dodatek fabularny.  Bardzo podoba mi się pomysł podzielenia tego tomu na dwie części- Przed i Po pewnym wydarzeniu. ,, Szukając Alaski" można porównać do ruchomych piasków- chcesz się z nich wydostać za wszelką cenę lecz nie możesz, bo im bardziej się wiercisz, im bardziej się im opierasz, tym bardziej i szybciej cię wciągają. Jak już mówiłam, nie potrafiłam się dostatecznie wczuć w tę opowieść, a mimo to zdołowała mnie i wepchnęła w otchłań rozpaczy. Może nie tak głęboką jak wtedy, gdy pożegnałam Augustusa, nie mniej jednak wystarczająco głęboką, by móc zalać ją łzami, a potem się w nich utopić. Ostatnie o czym powiem, to Miles. Z początku myślałam, że będzie on główną postacią. Ku mojemu zdziwieniu, okazał się jedynie dziwną formą narratora, bohaterem biernie przyglądającym się temu, co się dzieje. Pozwalało to jednak na skupienie się na innych, ważniejszych osobach, które miały swój udział w tej historii. Niestety, to już wszystkie dobre rzeczy, które mogę powiedzieć o tej książce. 


,, A tak w ogóle, co to jest ,,błyskawiczna śmierć"? Jak długo trwa? Sekundę? Dziesięć? Straszny musiał być ból (...) , gdy pękło serce, padły płuca, zabrakło powietrza, krew nie dochodziła do mózgu, pozostała tylko czysta panika. Co to, do cholery, znaczy ,, błyskawiczny"? Nic nie jest błyskawiczne. Ryż błyskawiczny gotuje się pięć minut, błyskawiczny pudding- godzinę. Wątpię, czy chwila oślepiającego bólu w y d a j e  s i ę  błyskawiczna. "
                                                                              Szukając Alaski 


Fabuła nie dość, że jest nudna, to dodatkowo okropnie przewidywalna. Już po kilkunastu stronach wiedziałam, co będzie tym punktem kulminacyjnym. Książka strasznie mi się dłużyła. Przyznaję się bez bicia, że po prostu mnie nudziła. Jasne, mogłabym zrzucić winę na jej gatunkowe przyporządkowanie, ale coś mi mówi, że w tej sytuacji nie będzie to właściwe. Myślę, że najbardziej przeszkadzały mi w tej powieści ciągłe nawiązania do seksu. Jakby "zaliczenie trzeciej bazy" było najważniejszym celem w życiu uczniów Collage-u , w którym toczy się akcja. 

Podsumowując, przeczytanie tej książki nie było łatwym zadaniem, ale jak możecie zauważyć posiada ona więcej plusów niż minusów. Nie spełniła całkowicie moich oczekiwań, ale też mnie nie zawiodła. Wątpię, czy jeszcze kiedyś po nią sięgnę, choć nigdy nic nie wiadomo. Możliwe, że któregoś dnia znów najdzie mnie na nią ochota.  
Nim się z wami pożegnam pragnę dodać, iż nie jestem w stanie jednoznacznie określić, czy ją wam polecam, czy też nie.  Najlepiej będzie, jak sami przeczytacie tę powieść, a potem zbudujecie swoją opinię na jej temat. Jak już to zrobicie- dajcie znać!

Ocena:  6/10




16 komentarzy:

  1. Jeszcze nie czytałam tej powieści, lecz po przeczytaniu "Gwiazd Naszych Wina" i "Papierowych Miast" mogę śmiało powiedzieć, że podoba mi się styl Green'a. Jestem w trakcie czytania "Will Grayson, Will Grayson" i w tej książce również John mnie nie zawiódł.

    Pozdrawiam!

    ksiazkowe-tajemnice.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam "Szukając Alasku" lecz zapewne po nią sięgnę, chociażby z czystej ciekawości. Johna Greena miałam okazję przeczytać tylko "Gwiazd Naszych Wina" - moim zdaniem książka lekko przereklamowana ale i tak ją uwielbiam. ;)

    Świetna recenzja. Widać, że masz już w tym doświadczenie i fajnie ci to wychodzi.

    Pozdrawiam i zapraszam na moje recenzje. Może coś cię zainteresuje. :)

    ppatrycja-blog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam wszystkie książki Greena, ale to właśnie "Szukając Alaski" podbiło mnie doszczętnie:)
    Pozdrawiam
    withcoffeeandbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj, zostałaś nominowana do LBA, więcej szczegółów - http://withcoffeeandbooks.blogspot.com/2015/06/liebster-blog-award-1.html
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna recenzja. Cieszę się, że w końcu zrecenzowałaś moją ulubioną powieść! ♥
    http://helloimbooklover.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Najpierw chcę przeczytać "Papierowe miasta",a potem "Szukając Alaski"

    http://czytam-ogladam-recenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja koleżanka, własnie polecała mi tę książkę, ale jakoś o niej zapomniałam. Może się za nią wezmę, ale mam nadzieję, że nie bd mi się dłużyła jak tobie ;)

    Zapraszam do siebie, dopiero zaczynam ;) - http://zaczytanaa1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja osobiście jestem zakochana w tej pozycji. Bohaterów pokochałam od pierwszych stron, historia mnie zauroczyła. Ale oczywiście każdym ma swoje zdanie :D

    Zapraszam również do siebie :)
    http://poczytajmycos.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książka ma swoich fanów i przeciwników. Dzięki tej równowadze wciąż zajmuje dobrą pozycję w gatunku YA :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...